[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było tu ani śladu niepewności czy wahania.A potem przyszło mu do głowy, by w miejsce zwrotu “Druga Fundacja” podstawić słowo “Muł”.Na samą myśl o tym zesztywniał mu język.Na razie wszystko było w porządku.Ale czy nie wniknięto w jego psychikę inaczej, bardziej subtelnie? Czy nie dokonano tylko drobnych zmian? Zmian, których nie mógł odkryć, gdyż już samo ich istnienie wypaczało jego sąd?Na to nie można było w żaden sposób odpowiedzieć.Wciąż jednak był absolutnie wierny Mułowi! Jeśli to uczucie nie uległo zmianie, to inne sprawy zupełnie się nie liczyły.Znowu zmusił swój umysł do działania.Channis krzątał się w przeciwnym rogu pokoju.Pritcher położył dłoń na przegubie drugiej ręki i delikatnie uruchomił radiostację.Odebrawszy odpowiedź, poczuł nagły przypływ ulgi, a potem ogarnęła go nagle fala zmęczenia.Nie drgnął ani jeden mięsień w jego twarzy, ale w głębi duszy krzyczał z radości, a kiedy Channis odwrócił się do niego, wiedział, że ta farsa niedługo już się skończy.Czwarte interludiumDwaj Mówcy mijali się na drodze.Jeden z nich zatrzymał drugiego.- Mam wiadomość od Pierwszego Mówcy.W oczach drugiego pojawił się błysk zrozumienia:- Punkt przecięcia?- Tak! Obyśmy dożyli świtu!5.JEDEN CZŁOWIEK I MUŁNic w zachowaniu Channisa nie świadczyło o tym, że dostrzegł w Pritcherze i w ich wzajemnych stosunkach jakąś subtelną zmianę.Oparł się wygodnie o poręcz drewnianej ławy i wyciągnął nogi na środek izby.- Jakie wrażenie zrobił na tobie gubernator? Pritcher wzruszył ramionami.- Nijakie.Na pewno nie wydał mi się geniuszem psychicznym.Bardzo mizerny okaz przedstawiciela Drugiej Fundacji, jeśli to masz na myśli.- Nie sądzę, żeby nim był.Nie wiem, co o tym myśleć.Wyobraź sobie; że jesteś obywatelem Drugiej Fundacji - głośno zastanawiał się Channis.- Co byś zrobił w takiej sytuacji? Załóżmy, że domyślałbyś się, co nas tu sprowadza.Jak starałbyś się manipulować nami?- Przez Odmianę, rzecz jama.- Tak jak Muł? - Channis spojrzał na niego bystro.- Zorientowalibyśmy się, gdyby nas odmienili? Zastanawiam się.No, a gdyby byli po prostu psychologami, tyle że bardzo zdolnymi?- W takim przypadku ja; na ich miejscu, postarałbym się zgładzić nas jak najszybciej.- A co ze statkiem? Nie - Channis przecząco pomachał palcem.- W tej grze się blefuje.To może, być tylko blef.Nawet jeśli zajrzeli nam, za pomocą kontroli psychicznej, w karty, to my - ty i ja - jesteśmy tylko płotkami.Oni muszą walczyć z Mułem i są tak samo ostrożni w stosunku do nas, jak my w stosunku do nich.Przypuszczam, że wiedzą, kim jesteśmy.Pritcher spojrzał na niego zimno.- Co zamierzasz zrobić?- Czekać - rzekł krótko Channis.- Niech przyjdą do nas.Być może martwi ich statek, ale prawdopodobnie nie chodzi o statek, lecz o Muła.Zablefowali tym gubernatorem.Nie zadziałało.Nie zmieniliśmy kart.Następną osobą, którą przyślą, będzie ktoś z Drugiej Fundacji.I zaproponuje nam pewien interes.- A wtedy?- A wtedy przyjmiemy tę propozycję.- Nie sądzę.- Bo boisz się; że w ten sposób wykiwam Muła? Nie ma obawy.- Muł nie da się wykiwać, żebyś nie wiem co wymyślił.Mimo to, nie sądzę, że zgodzimy się na ten interes.- Bo boisz się, że nie damy rady wykiwać tych z Drugiej Fundacji?- Być może, Alę to nie jest główny powód.Channis popatrzył na to, co Pritcher trzyma w zaciśniętej dłoni, i powiedział ponuro:- Chcesz powiedzieć, że to jest główny powód?Pritcher pokiwał miotaczem.- Zgadza się.Jesteś aresztowany.- Dlaczego?- Za zdradę Pierwszego Obywatela Związku.Channis zacisnął usta.- Co jest grane?- Zdrada! Już powiedziałem.I środek zaradczy na to.- Masz na to dowód? Albo chociaż cień dowodu? Chyba jesteś szalony.- Nie jestem.A może to ty jesteś szalony? Myślisz może, że Muł bez powodu wysyła takich nieopierzonych młodzików jak ty na jakieś fantastyczne ekspedycje? Wtedy wydało mi się to dziwne.Ale traciłem czas, nie wierząc w siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl