[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na to mi wyglądało.Nie reaguję na tego rodzaju bodźce jak człowiek, mogę jednak sądzić na podstawie zakodowanych danych, że ta dama odpowiada wszelkim standardom atrakcyjności.Z twego zachowania wynikało, że odpowiada ci jej wygląd.Słusznie więc uważała, że zachowując się tak a nie inaczej, działa na własną korzyść.— Posłuchaj — powiedział Baley.— Niezależnie od wrażenia, jakie na mnie zrobiła, pozostaję przedstawicielem prawa świadomym, czego wymaga etyka zawodowa.Chcę, żeby to było jasne.Zobaczymy teraz to sprawozdanie.Czytał je w milczeniu.Skończył, odwrócił i przeczyta! jeszcze raz.— Mamy tu nowy element.Tego robota — powiedział.Daniel Olivaw skinął głową.— Nie wspomniała o nim — zauważył z namysłem Baley.— Postawiłeś niewłaściwe pytanie.Pytałeś, czy była sama kiedy ciało, czy nie był obecny ktoś jeszcze.Robot nie jest „kimś”.Baley zgodził się z tym.Gdyby to on był podejrzanym, na pytanie, kto jeszcze był na miejscu zbrodni nie odpowiedziałby — tylko stół.— Widzę, że powinienem spytać, czy były tam jakieś roboty.Na nie ważne jest świadectwo robota.Danielu?— Co masz na myśli?— Czy robot może być na Solarii świadkiem? Czy może dostarczyć dowodu?— Czemu w to wątpisz?— Bo robot nie jest człowiekiem, Danielu.Na Ziemi nie mógłby świadczyć w żadnej sprawie.— Zaś odcisk stopy mógłby o czymś świadczyć, choć jest daleko mniej ludzki, niż robot.W tej kwestii postępujecie nielogicznie.Na Solarii świadectwo robota jest dopuszczalne, o ile jest w danej sprawie kompetentny.Baley nie zamierzał się spierać.Podparł podbródek ręką i zastanawiał się nad problemem tamtego robota.Stojąc nad ciałem męża, Gladia wezwała w skrajnym przerażeniu Roboty.Zanim przybyły, straciła przytomność.Roboty znalazły ją leżącą obok zabitego.Był tam również robot, który nie został wezwany.Nie był to robot domowy.Żaden z robotów nie widział go przedtem, nie znał też jego zadań ani przydziału.Od robota nie można było dowiedzieć się niczego.Nie funkcjonował.Jego ruchy były bezładne.Jego pozytronowy mózg był w stanie chaosu.Nie reagował na polecenia.Robot po przebadaniu przez ekspertów został uznany za zniszczonego.Jedynym znakiem zorganizowanej aktywności był nieustanne powtarzanie: — Chcesz mnie zabić… chcesz mnie zabić… chcesz mnie zabić…Nie znaleziono broni zdolnej strzaskać czaszkę zabitego.— Zamierzam coś zjeść, Danielu, a potem chcę się widzieć z Gruerem czy raczej oglądać go.Zastali Hannisa Gruera przy stole.Jadł nie spiesząc się, wybierając starannie kąski z różnych półmisków, jakby szukał jakiejś najbardziej go zadowalającej kombinacji.— Ten mógłby mieć i paręset lat — pomyślał Baley.— Jedzenie zaczyna go nudzić.— Witam panów! — przemówił Gruer — Zapewne otrzymali panowie nasze sprawozdanie? — Sięgnął po jakiś smakołyk, łysina zalśniła.— Tak jest.Odbyliśmy też rozmowę z panią Delmarre — odpowiedział Baley.— To świetnie.I do jakich wniosków panowie doszli?— Że jest niewinna.— Gruer podniósł wzrok — Doprawdy?Baley skinął głową.— A jednak nikt prócz niej nie mógł widzieć się z nim, zbliżyć się do niego.— Niezależnie od tego, jak ściśle na Solarii przestrzega się zwyczajów, nie wydaje mi się to rozstrzygające.Czy mogę wyjaśnić, o co mi chodzi?— Ależ oczywiście — Gruer wrócił do swego obiadu.— Morderstwo opiera się na trzech elementach: motywie, środkach, sposobności.Wszystkie one są jednakowo ważne.Zgadzam się, że pani Delmarre miała sposobność.Nie usłyszałem jednak nic o motywach.— Bo nie znamy motywów — wzruszył ramionami Gruer.Oczy jego na chwilę spoczęły na milczącym Danielu.— Podejrzana nie miała więc motywu, może jednak być patologiczną morderczynią.Załóżmy, że tak jest i zastanówmy się.Jest z mężem w laboratorium.Ma jakiś powód by go zabić.Wymachuje jakimś ciężkim przedmiotem.Tamten już po chwili zdaje sobie sprawę z jej zamiarów.Woła „chcesz mnie zabić!” i gdy rzuca się do ucieczki, dosięga go cios, który miażdży mu czaszkę.Nawiasem mówiąc, czy lekarz zbadał ciało?— Tak — i nie.Roboty wezwały lekarza aby zajął się panią Delmarre i, oczywiście, obejrzał ciało zabitego.— W sprawozdaniu o tym się nie wspomina.— Uznano to za nieistotne.Prawdę mówiąc, zanim lekarz zdążył obejrzeć ciało, zostało ono rozebrane, umyte i zgodnie ze zwyczajem przygotowane do kremacji.— Innymi słowy, roboty zniszczyły dowody rzeczowe— powiedział Baley z irytacją.— Ale mówi pan „obejrzeć ciało”.Czy lekarz nie widział ciała?— Wielki Kosmosie! — wykrzyknął Gruer — A cóż to za pomysł? Oczywiście, że obejrzał ciało, ze wszystkich stron i z bliska.Lekarze nie mogą czasem uniknąć widzenia pacjentów nie ma jednak powodu żeby musieli widzieć zwłoki.Medycyna to paskudny fach ale nawet tam są pewne granice.— Chodzi mi o następującą rzecz: czy lekarz wspomniał jakiego rodzaju obrażenia były przyczyną śmierci?— Rozumiem do czego pan zmierza.Przypuszcza pan, że obrażenia były zbyt poważne, by mogła je zadać kobieta?— Kobieta jest słabsza od mężczyzny a pani Delmarre jest drobnej budowy.— Jest jednak całkiem sprawna fizycznie, agencie.Dajmy jej tylko odpowiednią broń, a prawa fizyki zrobią swoje.Kobieta zresztą może w furii dokonać zadziwiających rzeczy.Baley wzruszył ramionami — Mówi pan o broni.Gdzie jest ta broń?Gruer poruszył się.Sięgnął po szklankę a wtedy w polu widzenia pojawiał się robot i napełnił ją przeźroczystym płynem, zapewne wodą.Gruer podniósł szklankę, zaraz jednak odstawił ją, jakby się rozmyślił — Nie udało nam się jej odnaleźć, jak to zaznaczyliśmy w sprawozdaniu.— Wiem, co mówi sprawozdanie.Chcę się upewnić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl