[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była smukła, o ciemnej skórze, delikatnym kośćcu.Wdzięczna jak łania.Gdyby ktoś stwierdził, że jest piękna, dopuściłby się bluznierstwa.%7ładen kwiat nigdy nieprzedstawiał się równie uroczo, nie było równie delikatnego.%7ładna gwiazda na nieboskłonie nienapełniła nigdy nikogo większą tęsknotą co widok tej kobiety.Blask słońca przygasał przy niej.Ktona nią spojrzał, przepadał bez szans na ratunek.Całe ciało Borensona napięło się, zapomniał nawet oddychać.Nie mógł już zamknąć oczu, nieśmiał nawet mrugnąć.Gdy Saffira znów się odezwała, jej słowa w ogóle do niego nie dotarły.Zebrała dzieci i udałasię z nimi do pałacu, by przyjąć dary.Gdy zniknęła, Borenson uniósł się z obolałych kolan i gotówbył iść za nią, ale Pashtuk go powstrzymał.- Nie możesz tam wejść! - niemal krzyknął mu do ucha.- Tam są jeszcze inne kobiety.Borenson próbował mu się wyrwać, ale brakło mu krzepy: Niezwyciężony był dziesięć razysilniejszy od niego.Przysiadł zatem ciężko na obramowaniu fontanny, wciąż nieco ogłuszony, aleszczęśliwy, że może tu poczekać na powrót królowej.Nie żałował swej decyzji.Skoro raz spojrzałna Saffirę, jutro nie było już ważne.Warto tyle zapłacić, pomyślał.Siedział tak otępiały, aż po godzinie czekania zasnął, ale wcześniej uświadomił sobie nagle, żenie potrzebuje już okowów.Został więzniem urody Saffiry.Dotarło również do niego, że Saffirawygląda całkiem inaczej, niż oczekiwał.Raj Ahten miał około trzydziestu pięciu lat, a na dodatek starzał się szybko, jak każdy z daramimetabolizmu.Borenson założył więc, że jego ulubiona małżonka będzie dojrzałą kobietą.Jednak tapiękność, matka pięcioletniego syna, sama wciąż przypominała dziecko.Nie wyglądała na więcejniż szesnaście lat.Ta myśl wstrząsnęła Borensonem.Wiedział, że w Indhopalu kobiety często młodo idą za mąż,wcześniej niż w Mystarrii.Jednak Saffira musiała mieć jakieś jedenaście lat, gdy po raz pierwszyzległa z Ahtenem.Nawet według tutejszych zwyczajów było to dość obsceniczne.Borensona ogarnęła taka wściekłość, że nawet pałac zaczął widzieć na czerwono i poprzysiągłsobie, że niezależnie od wszelkich rozejmów znajdzie sposób, aby wykastrować Raja Ahtena,zanim wyprawi go na tamten świat.27ZAGUBIONY WE MGLEMajątek dałem za tego konia, a teraz zajeżdżę go na śmierć, pomyślał Roland, gnając do Carrisz rycerzami Raja Ahtena na karku.Klacz zadudniła kopytami na drewnianym moście i pogalopowała dalej wiejską drogą.Dyszałatak, jakby każdy jej oddech miał być ostatni.Uszy położyła płasko, płaty piany spadały jej z pyska.Dzięki darom mknęła jak wicher, ale Niezwyciężeni i tak się zbliżali.Baron Poll odsądził się na pół mili od Rolanda i znikał właśnie za wzgórzem.Był na tyledaleko, że nie musiał się przejmować pościgiem.Roland, który miał w rodzinie szkutników, zaczął się zastanawiać, czy nie ulżyć klaczy,pozbywając się jakiegoś zbędnego balastu, ale nie miał na sobie nic ciężkiego, a juki świeciłypustkami.Niedzwiedzie futro oddał zielonej.Ze znaczniejszych przedmiotów dzwigał jedyniesakiewkę ze złotem, ale chociaż nigdy nie był przesadnie przywiązany do dóbr doczesnych, uznał,że woli zginąć bogaty niż biedny.Miał jeszcze otrzymany od Poiła spory sztylet, jednak zezrozumiałych powodów wolał się z nim nie rozstawać.Wbił zatem pięty w boki konia, pochylił sięnad jego karkiem i chwycił mocniej wodze.Odległe o niecałe osiem mil Carris kryło się w gęstej mgle, jednak ponad nią wznosiły siębiałe wieże warowni. Obejrzał się.Niezwyciężeni byli dwieście jardów za nim.Dwaj łucznicy kładli strzały nacięciwy.Koń Rolanda wbiegł tymczasem na szczyt wzgórza i pomknął w dół.Nagle zboczyłraptownie w lewo, by ominąć koleinę, i to uratowało Rolanda, gdyż w tym samym momencie dwiestrzały świsnęły mu tuż obok ramienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl