[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W górnejszufladzie biurka znalazła klucz.Przeskoczywszy nad ciałem, wyszła na korytarz i zamknęła za sobądrzwi.W głowie jej szumiało.Oparła się o ścianę, usiłując złapać oddech i oczyścić umysł.Słysząc,jak parę metrów dalej postrzelony mę\czyzna jęczy, podbiegła do niego. Ciii.Wezwałam karetkę.Zaraz lekarz opatrzy panu ranę. Jermaine. Tak, wiem.Zajęłam się nim.Proszę nic nie mówić. Pomyślała, \e powinna zastosować jakiśucisk, \eby zatamować krwawienie.Ale jak? Czym? Mo\e ręcznik. Niech pan się nie rusza.Zarazwrócę. Czekał.ukryty. Wiem.Nikomu ju\ nic nie zrobi.Zamknęłam go w moim gabinecie.A pan niech nic niemówi.Za chwilę wrócę.Wstała.Zamierzała iść do najbli\szej łazienki po ręcznik, kiedy usłyszała za sobą hałas.Obejrzała się.Korytarz był pusty.Zwil\ywszy wargi, popatrzyła na drzwi gabinetu.Czy\by bandytaodzyskał przytomność? Nagle z przera\eniem coś sobie uświadomiła.Nie wzięła pistoletu.Broń byław gabinecie.Ni stąd, ni zowąd dobiegło ją wołanie.Skierowała się tam, skąd dochodziło.Po chwili wcisnęłakontakt.Zwiatło zalało scenę.Aleksander.Szlochając głośno, rzuciła mu się w ramiona, zanim zdą\yłją przeprosić za spóznienie. Eve, co się stało? Ten facet, agent Deboque'a, jest w moim gabinecie.Zamknięty na klucz.Postrzelił jednego zestra\ników.Wezwałam ju\ karetkę i policję.  Nic ci nie zrobił?  Przyjrzał się jej uwa\nie. Skąd ta krew.? To nie moja, to tego stra\nika.Aleks, on potrzebuje pomocy.A w moim gabinecie. Ju\ dobrze. Obejmując ją mocno, zwrócił się do swoich ochroniarzy. Idzcie tam.Ja z niązostanę. Ale on ma broń. zaczęła. Oni te\  przerwał jej Aleks.Podprowadził ją do kanapy o spranym, spłowiałym obiciu.Usiądz.I opowiedz mi, co się stało. Wydawało mi się, \e wszyscy poszli do domu.Nagle usłyszałam strzał, a potem kroki.Kiedywyjrzałam z gabinetu, na korytarzu le\ał człowiek.Wróciłam do telefonu.I wtedy znów usłyszałamkroki.Aleks, to był ten twój partner od szermierki, Jermaine. Jermaine został postrzelony? Nie!  Potrząsnęła głową. To on pomaga Deboque'owi.Miał broń.Znokautowałam go. Znokautowałaś Jermaine'a? No tak.Strzelił do stra\nika i wracał po. Eve. Potrząsnął ją delikatnie za ramię. Jermame jest szefem ochrony.Przydzieliłem go,\eby chronił ciebie. Ale.ale on. Urwała.Miała kompletny mętlik w głowie. W takim razie kto. Przepraszam, \e wam przeszkadzam. Z lewej kulisy wyłonił się Russ.Trzymał w dłonirewolwer z tłumikiem. O Bo\e. Aleksander poderwał się, zasłaniając sobą Eve. Jak to miło, \e Wasza Wysokość odesłał ochroniarzy.Obiecuję, \e to będzie szybka,bezbolesna śmierć.Bądz co bądz jestem zawodowcem. Nie!  Eve wysunęła się zza Aleksa. Nie mo\esz, Russ. Przykro mi, Eve.Ciebie mi naprawdę szkoda. W jego głosie pobrzmiewała nuta szczerości. Jesteś najlepszą producentką teatralną, z jaką zdarzyło mi się współpracować. Nie ujdzie ci to płazem  oznajmił cicho Aleks, wiedząc, \e lada moment wrócą ochroniarze. Ujdzie.Znam ten teatr jak własną kieszeń.W ciągu dziesięciu sekund zapadnę się pod ziemię.Więcej czasu mi nie trzeba.A jeśli się nie uda. Wzruszył ramionami.W oddali słychać było wyciepolicyjnych syren. To trudno.Wycelował broń prosto w serce Aleksandra. Osobiście nie mam nic przeciwko Waszej Wysokości.Stali na środku sceny.Obok na stoliku połyskiwał wielki czerwony wazon pełen papierowychkwiatów.Zwiatła były włączone.Wyglądało to tak, jakby odbywała się próba.Tylko rewolwer byłprawdziwy.Eve krzyknęła.Instynktownie, bez chwili namysłu, wysunęła się przed Aleksandra i przyjęłakulę, która była przeznaczona dla niego.Nie umrze.Nie mo\e umrzeć.Siedział z głową wspartą na dłoniach i powtarzał te słowa.Wiedział, \e w poczekalni są inni, ale nie zwracał na nich uwagi Gabriella siedziała obok niego,myślami i spojrzeniem starając się dodać mu otuchy.Ojciec stał przy oknie.Bennett siedział naniedu\ej kanapie, ściskając Chris za rękę.Reeve krą\ył: to wychodził, by porozmawiać zfunkcjonariuszami policji, to wracał. Gdyby miał sekundę więcej, mógłby pchnąć Eve na podłogę, pociągnąć za siebie, coś zrobić,\eby nie dosięgła jej kula.Nie zdą\ył.Jej okrzyk wcią\ dzwięczał mu w uszach.Nigdy nie zapomnitego, jak zawyła z bólu, a potem wolno osunęła się na ziemię.Miał na rękach jej krew.Dosłownie i w przenośni. Napij się, Aleks [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl