[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozłożył na stole wachlarzyk kart, które trzymał w ręce i wybrał z nich bez głębszej przyczyny króla i królową.Po czym, niezdolny znaleźć oczywistej odpowiedzi na pytanie Guida, wpadł na najprostsze rozwiązanie problemu, z którym będzie musiał sobie poradzić.Zaśpiewa solo dla Guida, jeśli on tego pragnie.Wykona je, nawet jeśli nie jest jeszcze wystarczająco silny, by zadowolić młodzieńca, który zszedł z wulkanu.Jednak dręczyły go obawy.W chwili, gdy jego śpiew rozlegnie się w kaplicy, naprawdę stanie się kastratem.Krok ten znaczył o wiele więcej, niż noszenie czarnej szaty przepasanej czerwoną szarfą.O niebo więcej, niż śpiewanie w chórze innych głosów.Chwila ta da mu pełne zrozumienie tego, kim jest.Będzie czuł się tak, jakby rozebrano go do naga i wystawiono na widok publiczny rany, które mu zadano.Stanowiło to krok nieunikniony, a jednak przerażający.Myśląc o swym wzroście i długiej, szczupłej dłoni, spoczywającej teraz na stole, lekko wygiętej, przesuwającej karty po błyszczącym drzewie, zastanawiał się: - Czy będę jeszcze śpiewał jak chłopiec? Czy jestem jeszcze chłopcem? A może stałem się już mężczyzną?Mężczyzna.Uśmiechnął się na myśl o brutalnej prostocie tego słowa i lawinie znaczeń, jakie za sobą niosło.Po raz pierwszy w życiu słowo to uderzyło go jako.prostackie? Nieważne.- Oszukujesz się - szepnął do siebie.Mimo całej swej abstrakcyjności, słowo to miało tylko jedno całkowicie zrozumiałe znaczenie.Wiedział też, że mimo tej ogromnej zmiany, która w nim zaszła, jest bardzo młody.W innym świecie pewna kobieta drażniła go niegdyś w sypialni, że niedługo już stanie się mężczyzną.Jakże był wtedy dumny z tego naturalnego wyposażenia swego ciała, tak całkowicie go pewien i jednocześnie tak nieszczęśliwy.Znajdował się jednak w świecie odmiennym od tamtego.Był kastratem i będzie nim również w kaplicy, jeśli zdecyduje się śpiewać.W czasie tego wydarzenia miał zaledwie obnażyć się po raz pierwszy.Nadejdzie tyle podobnych chwil, a wreszcie i finał: moment, w którym wyjdzie sam na scenę jakiegoś ogromnego teatru.Jeśli będzie miał tyle szczęścia! Jeśli będzie dobrym eunuchem o wystarczająco mocnym głosie i podporządkuje się odpowiednio ostrej dyscyplinie; jeśli Guido wystarczająco sumiennie go wyuczy.Tak, na to właśnie miał czekać: aż wyjawi całemu światu, że jest eunuchem.Spojrzał na Guida.Tak, to w nim kryje się jakaś niezgłębiona niewinność wszystkich tych mrocznych, powiązanych spraw.Kochał Guida.Zaśpiewa dla niego to solo.Nagle, niespodziewanie przypomniał sobie, że kiedy Guido o tym mówił, dodał: “Po raz pierwszy będzie tu wykonana moja kompozycja”.Dobry Boże, czyżby był tak dziecinny, by nie zastanowić się nawet, co to może znaczyć dla Guida? Czyżby był takim głupcem?Dobrze wiedział, że te wspaniałe arie, które dostawał do odśpiewania wieczorami, napisał Guido.- Wiele dla ciebie znaczy, bym zaśpiewał to solo, gdyż sam je napisałeś, prawda? - spytał Tonio.Twarz Guida poczerwieniała; odwrócił wzrok.- Znaczy to dla mnie wiele, ponieważ jesteś moim uczniem i jesteś już do tego przygotowany - upierał się.Gniew maestra zapalił się i zgasił.Guido oparł łokieć na stole i złożył brodę na dłoni.- Prosiłeś, żebym opowiedział ci o twoim głosie - rzekł.- Może zawiodłem cię, nie mówiąc ci o nim więcej i traktując cię tak surowo.Cóż, nie wiedziałem, jak można by się inaczej zachować.Do pokoju odważył się wejść jeden z tych cichych, poruszających się jak duchy służących w strojach z błyszczącego atłasu.Łagodny blask świecy padł na jego nalewającą wino dłoń.Guido patrzył, jak kieliszek napełnia się, po czym dał słudze znak, by zaczekał; opróżnił kielich i ponownie obserwował, jak leje się do niego wino.- Będę wyrażał się jasno - rzekł.- Jesteś najwspanialszym śpiewakiem, jakiego słyszałem, z wyjątkiem Farinellego.Mogłeś zaśpiewać to solo pierwszego dnia, kiedy przyszedłeś do konserwatorium.Mogłeś zaśpiewać je jeszcze w Wenecji.Przyglądał się Toniowi zwężonymi oczami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl