[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podszedł do murów i spojrzał na usłane trupami miasto.Z domów zaczęli się wyłaniać nieliczni mieszkańcy.Potęga mabdeńskich barbarzyńców została raz na zawsze unicestwiona.Pokój, jaki zapanował w świecie Arkyna, z pewnością zawita także do świata, którym miał teraz rządzić jego brat, Lord Ładu.- Czy wrócimy do Zamku Moidel? - spytała cicho Rhalina, gładząc księcia po wymizerowanej twarzy.- Wątpię, czy jeszcze istnieje - odparł wzruszając ramionami.- Glandyth na pewno zrównał go z ziemią.- Właśnie, a co się dzieje z Hrabią Glandythem? - wtrącił Jhary-a-Conel.Głaskał po pyszczku swego skrzydlatego kota, który znów siedział mu na ramieniu i mruczał cicho.- Gdzie on jest? Co się z nim stało?- Nie sądzę, by zginął - stwierdził Książę w Szkarłatnym Płaszczu.- Myślę, że jeszcze się spotkamy.Służyłem Ładowi i dokonałem wszystkiego, o co prosił mnie Arkyn.Ale została mi jeszcze zemsta.Zbliżył się do nich statek powietrzny.Na jego dziobie stał niemłody, ale wciąż przystojny Vadhagh.- Corumie, czy zechcesz zostać naszym gościem w Gwlas-cor-Gwrys? - zapytał z uśmiechem Książę Yurette, gdy pojazd wylądował na dachu.- Chciałbym omówić z tobą sprawy związane z odbudową zamków i ponownym zagospodarowaniem ziem Vadhaghów, tak aby twój kraj mógł się znów nazywać Bro-an-Vadhagh.Mabdeńczyków, którzy jeszcze tam pozostali, odeślemy do królestwa, z którego przybyli, Bro-an-Mabden, a wspaniałe lasy i pola rozkwitną na nowo.Ponura twarz Coruma w końcu złagodniała i pojawił się na niej uśmiech.- Dziękuję ci, książę.Z przyjemnością przyjmiemy waszą gościnę.- Myślę, że teraz, gdy wreszcie powróciliśmy do naszego świata, powinniśmy na jakiś czas położyć kres dalekim wyprawom - rzekł Yurette.- Mam nadzieję - dodał Corum ze wzruszeniem - że ja również będę mógł zaniechać moich podróży.Nieco spokoju dobrze by mi zrobiło.Daleko, niemal na drugim końcu świata, Miasto We Wnętrzu Piramidy zaczęło opuszczać się ku Ziemi.EPILOGGlandyth-a-Krae był zmęczony, podobnie jak jego ludzie, którzy tłoczyli się za nim na rydwanach.Ukryty za wzgórzem, widział starcie między Królową Xiombarg a Lordem Arkynem i to, jak jego pobratymców spotkała zagłada z rąk Vadhaghów z magicznego pojazdu latającego.Przez wiele miesięcy tropił Coruma Jhaelena Irsei i jego nieodłączną towarzyszkę, Rhalinę z Allomglylu.W końcu przerwał poszukiwania, by połączyć się z główną armią w ataku na Halwyg-nan-Yake.Jednakże stał się tylko świadkiem nieoczekiwanej klęski Mabdeńczyków i ich sprzymierzeńców.Hrabia Glandyth ogarnął wszystko chmurnym spojrzeniem.Teraz on był banitą - miał odtąd ukrywać się, kluczyć i poznać, co to strach - gdyż Vadhaghowie powrócili i całym światem rządził Ład.W końcu, gdy zapadła noc, a ziemię spowiła przerażająca zielona poświata bijąca od magicznego miasta, Glandyth nakazał swym ludziom odwrót.Mieli wracać tą samą drogą, którą przybyli - ku morzu, a potem w mroczne lasy północnego wschodu.Hrabia poprzysiągł jednak, że znajdzie jeszcze sprzymierzeńca tak potężnego, iż zniszczy Coruma i wszystko, co on kocha.Wiedział, do kogo się zwrócić.Tu kończy się Druga Księga o Corumie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl