[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żołnierze Marka wydobyli jednak tylko znikomą część.Mój udział wyniósł zaledwie skromną garść monet.– Tylko tyle, po tak ciężkiej pracy i wystawianiu się na takie niebezpieczeństwo? Kwintus Fabiusz musi naprawdę być takim sknerą, jak go maluje jego pasierb.Chyba powiedziałeś mu całą prawdę o tym porwaniu?– Jasne.Niestety, ci akurat ludzie, którzy mogliby potwierdzić moje słowa, to znaczy rybacy, nie żyją.Spuriusz zaś upiera się, że był porwany przez piratów.– Kłamie w żywe oczy! Chyba Fabiusz mu nie wierzy?– Publicznie przyjmuje wersję pasierba, ale chyba tylko dlatego, że chce uniknąć skandalu.Myślę, że od początku musiał coś podejrzewać i pewnie to było powodem skorzystania z moich usług.Chciał dowodów.Dlatego też rozkazał Markowi wymordować wspólników Spuriusza, żeby prawda nie wyszła na jaw.O, tak! Fabiusz wie, co się naprawdę zdarzyło.Musi gardzić pasierbem jeszcze bardziej niż przedtem.i z wzajemnością.– Takie waśnie w rodzinie często się kończą.– Morderstwem.– Ośmieliłem się głośno wypowiedzieć to słowo.– Nie chciałbym się zakładać, który z nich przeżyje drugiego.– A jak zareagowała matka chłopaka, Waleria?– Syn przyczynił jej wielkiego zmartwienia, tylko żeby zaspokoić swą chciwość.Uważałem, że ma prawo się o tym dowiedzieć.Ale kiedy próbowałem jej to uzmysłowić, nagle jakby ogłuchła.Nie wiem, czy usłyszała choć jedno moje słowo, ale na pewno nie dała tego po sobie poznać.Gdy skończyłem, uprzejmie mi podziękowała za uratowanie syna z rąk tych okropnych piratów i odesłała mnie, skąd przyszedłem.Lucjusz tylko pokręcił głową.– Ale Kwintus Fabiusz dał mi jednak coś ponad umówioną zapłatę – dodałem.– Tak?– Ponieważ odmówił mi wypłacenia pełnego umówionego udziału, uparłem się, że muszę otrzymać coś innego, czego sam wyraźnie nie doceniał.– Ach, chodzi o twojego nowego ochroniarza.– Lucjusz zerknął na Belbona, który stał pod ścianą z rękami założonymi na pierś, pilnując wnęki w ścianie, gdzie złożyłem ubranie, z tak surową miną, jakby zawierała okup co najmniej za senatora.– Tak, ten gość to prawdziwy skarb.– Ten gość uratował mi życie na plaży pod Ostią.Może to nie był ostatni raz.Zdarza się, że interesy prowadzą mnie w okolice Neapolis i zatoki.Zawsze muszę wtedy odwiedzić nabrzeże, gdzie zbierają się miejscowi rybacy.Pytam ich po grecku, czy ktokolwiek z nich zna młodego człowieka zwanego Kleonem.Niestety, Neapolitańczycy to milkliwa i podejrzliwa społeczność.Ani jeden nigdy nie przyznał się do znajomości z rybakiem o takim imieniu, choć przecież ktoś w Neapolis musiał go znać.Przyglądam się ludziom na łodziach w nadziei, że go wypatrzę.Z bliżej nieokreślonego powodu wbiłem sobie do głowy, że tamtego tragicznego dnia udało mu się jakimś cudem ujść ludziom centuriona Marka i dotrzeć do domu.Któregoś razu byłem niemal pewien, że mignął mi gdzieś przelotnie.Mężczyzna był gładko ogolony, ale miał oczy Kleona.Zawołałem do niego z przystani, lecz łódź przepłynęła dalej, zanim zdołałem lepiej się mu przyjrzeć.Nie udało mi się nigdy potwierdzić, że to on.Może był to jakiś jego krewny albo po prostu ktoś podobny.Nie prowadziłem tego dochodzenia z całym zaangażowaniem; być może z obawy przed rozczarowaniem prawdą.Wolę wierzyć, że to rzeczywiście był Kleon, pal licho dowody.Czy na świecie może być dwóch ludzi z takimi samymi smutnymi, zielonymi oczami?SREBRO SATURNALIÓW– Hazard na Forum! Doprawdy, Gordianusie, kto pozwala na takie zachowanie? – Cycero prychnął przez nos, patrząc na grupkę mężczyzn zajętych grą w kości na bruku.– Ale mamy Saturnalia*, Cyceronie – odrzekłem ze znużeniem.Natknęliśmy się na niego z Ekonem po drodze do domu Lucjusza Klaudiusza i Cycero nalegał, abyśmy szli razem z nim.Był w kiepskim nastroju i nie miałem pojęcia, dlaczego chciał naszego towarzystwa, chyba że chodziło mu o powiększenie swego skromnego orszaku na czas przejścia przez Forum.Dla rzymskiego polityka żaden orszak nie jest za duży, nawet jeśli w jego skład wchodzą ludzie o wątpliwej reputacji, jak moja skromna osoba czy trzynastoletni niemowa.Grzechot kości przebrzmiał, za to podniosły się radosne okrzyki i jęki zawodu, a potem brzęk monet przesypywanych z rąk do rąk.– Tak, Saturnalia.– Cycero westchnął.– W myśl tradycji urzędnicy muszą pozwalać na podobne praktyki podczas zimowego święta, a rzymskie tradycje należy szanować.Mimo to z bólem patrzę na takie prostackie rozrywki w samym sercu miasta.– Ludzie stale grają w kości w Suburze.– Wzruszyłem ramionami.– Tak, w Suburze.– W jego wytrenowanym głosie oratora brzmiała pogarda dla dzielnicy, w której mieszkam.– Ale nie tu, na Forum!Nie wiadomo skąd pojawiła się grupa świętujących i podpitych obywateli wpadła prosto w środek orszaku Cycerona.Ludzie wirowali w opętanym tańcu, aż unosiły im się luźne szaty.Zdejmowali kolorowe filcowe czapki i kręcili nimi na palcach młynka.Pośrodku w lektyce siedział garbus przyodziany jak legendarny król Numa w jaskrawożółty płaszcz i koronę z papirusu.Głowa mu się sennie kiwała, a on wlewał sobie do gardła cienką strugę wina z bukłaka, drugą ręką zaś wymachiwał sękatą laską jak berłem.Eko, uradowany widowiskiem, otworzył usta w bezgłośnym śmiechu i klaskał wesoło w dłonie.Cycerona to nie bawiło.– Ze wszystkich świąt najbardziej nie znoszę właśnie Saturnaliów – burczał.– Nieważne, czy nasi szacowni przodkowie mądrze postąpili, zapoczątkowując tę tradycję.Dla tego całego pijaństwa i hałasu nie ma miejsca w porządnym i kierującym się rozsądkiem społeczeństwie.Jak widzisz, mam na sobie togę, choć zwyczaj nakazuje inaczej.Nie dla mnie te luźne suknie, piękne dzięki.Mężczyźni kręcący się w kółko, żeby pokazywać gołe nogi, doprawdy.Coś ci powiem.Luźne szaty prowadzą do rozluźnienia obyczajów.Toga trzyma człowieka w całości, jeśli rozumiesz, co mam na myśli.Cycero wyprostował ramiona i lekko poruszył łokciami, zmuszając fałdy togi do odpowiedniego ułożenia, a potem przycisnął lewą rękę do piersi, unieruchamiając togę w prawidłowym położeniu.Jak mawiał mój ojciec, trzeba mieć kręgosłup z żelaza, żeby wyglądać w todze elegancko.Na Cyceronie leżała nienagannie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl