[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Możliwe, że i zbrodnie - dołożył kapitan, z niepokojem myśląc, że wszystko co mówi, jest właśnie nagrywane na taśmie magnetofono­wej i te zbrodnie będzie musiał jakoś wykasować.- Koniecznie musi­my ich złapać i udałoby nam się to wszystko, owszem, ale przy waszej pomocy.Zrozumcie, ja muszę obejrzeć to miejsce, gdzie znajdowała się kartka.Tam mogą być jakieś ślady.Takie ślady są szalenie ważne, stanowią dowód rzeczowy, a poza tym dzięki nim można stwierdzić, czy to chodzi właśnie o to przestępstwo, czy o coś innego.- Jakie przestępstwo? - przerwał nieufnie Pawełek.- No, to, które oni popełniają.- A co oni popełniają? - przerwała z kolei Janeczka.Kapitanowi przyszła do głowy straszna myśl, że w przesłuchaniach te dzieci są lepsze od niego.Nie dadzą się niczym wyłgać, nie popusz­czą, niczego nie przeoczą.Powinno się je napuścić na najbardziej zatwardziałych przestępców.Westchnął sobie z całego serca.- Koniecznie chcecie to wiedzieć?- Koniecznie! - odparła Janeczka z nadzwyczajną energią.Kapitan podjął decyzję.- No dobrze, powiem wam.Mam do was zaufanie.Oczywiście nie wolno o tym nikomu mówić, ale sam widzę, że umiecie trzymać język za zębami.Posłuchajcie zatem.Wiecie coś o znaczkach? O filatelisty­ce?Nie spodziewał się odpowiedzi i zdziwiło go, że dzieci zgodnie wy­dały z siebie pełne politowania prychnięcie.- No pewnie, że wiemy - mruknął Pawełek.- Skąd?Pawełek ze wzgardliwą wyższością wzruszył ramionami.- Nasz dziadek jest ekspertem od znaczków już pięćdziesiąt sześć lat! - odparł dumnie.Kapitan poczuł się nieco zaskoczony, ale ucieszyło go, że wobec tego połowę wyjaśnień ma z głowy.- To bardzo dobrze.Powinniście zatem zrozumieć.- Już wiem! - przerwała nagle Janeczka.- To oni fałszują te na­druki na Hondurasie!Kapitana jej domyślność łupnęła jak obuchem.Usiłował właśnie znaleźć taką formę wyjaśnień, która nie zdradziłaby tajemnicy służbo­wej.Janeczka najspokojniej w świecie wygłosiła tę tajemnicę pełną piersią i zupełnie bez ogródek.- Skąd wiesz?! - zaniepokoił się.- Dziadek mówił.Mówił, że znaleźli takie sfałszowane znaczki i że jest wielka afera.W Centrali Filatelistycznej.- I jeszcze mówił, że były rozmaite wielkie kradzieże - dodał Pa­wełek z ożywieniem.- I mówił, że nikt nie wie, kto to robi - uzupełniła Janeczka.- Pan już wie, że to oni? Ten z Łomianek i ten z pazurami? Skąd pan to wie?Kapitan ochłonął z zaskoczenia i odzyskał równowagę.Bystrość tych dzieci wydawała mu się nieco przerażająca, ale zarazem pozwala­ła żywić nadzieję, że ich pomoc okaże się nader użyteczna.Tym bar­dziej należało dojść z nimi do porozumienia.- A proszę bardzo, mogę wam to wyjaśnić - rzekł uprzejmie.- Ten szyfr.No, sami chyba łatwo zrozumiecie.Jeśli ktoś posługuje się katalogiem filatelistycznym i numerami znaczków po to, żeby napisać tajemniczy list, to znaczy, że musi mieć coś wspólnego z filatelistyką.A ja tu mam od pewnego czasu do rozwikłania wielką aferę filatelisty­czną.Dziwne byłoby, gdybym sobie tego nie skojarzył i nie zaczął się tym interesować, prawda? Natomiast wcale nie wiem, czy tymi prze­stępcami, których szukam, są właśnie oni, ci dwaj.- No a jak?! - wykrzyknął z oburzeniem Pawełek.- To bandyci!- Musi pan ich zaaresztować i już! - zadecydowała Janeczka.- Dobra - zgodził się kapitan.- Zaaresztuję.I co im udowodnię? Dzieci nagle zamilkły i zagapiły się na niego.- Jak to.? - bąknął niepewnie Pawełek.- No tak - powtórzył kapitan z lekkim rozgoryczeniem.- Co im udowodnię? Że napisali kartkę do siebie? To nie jest karalne.- I podrapali samochód! - zauważyła Janeczka.- Mogą dostać wyrok za chuligaństwo.Ale o znaczkach nie będzie w nim ani słowa.I co?Janeczka straciła rezon, poczuła się bezradna.Pawełek gapił się na kapitana jak sroka w gnat i widać było, że nic nie myśli.W niczym nie pomoże.- No, ale.- powiedziała niepewnie.- No, ale.Oni się zakra­dli.- Możliwe.Gdzie?- No, tam.No, to musi pan.Musi pan ich złapać na gorącym uczynku!Pawełek ocknął się ze swojej bezmyślności.- Musi pan znaleźć tę drukarnię - radził.- I magazyn.Dziadek mówił, że oni mają.- O, właśnie! - podchwyciła Janeczka.- Dziadek mówił, że wszy­stko mają pochowane.Trzeba ich złapać i niech powiedzą, gdzie!- Doskonały pomysł - pochwalił zgryźliwie kapitan.- Ja ich spytam, a oni powiedzą, że nie powiedzą.Dokładnie tak jak wy.- I co?- My nie jesteśmy przestępcami! - zaprotestowała Janeczka ze śmiertelnym oburzeniem.- Oni na razie też nie - odparł kapitan spokojnie i dobitnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl