[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W Irlandii w ogóle nie zajmowałamsię pielęgniarstwem.Pracowałam dla miejscowego lekarza.- Sibs! Lily jest lepszą pielęgniarką niż ja - wtrąciła Diana.- Skoro tak twierdzisz - mruknęła Sybil, rzucając Lily oschłespojrzenie znad swego długiego nosa.- Skąd mówiłaś, że pochodzisz, moja droga? - zapytał sir Archie.Lily poczuła, że cała sztywnieje.Umarłaby, po prostu umarłaby,gdyby się okazało, że on zna Lochravenow.Nie była w stanie znieśćrozmowy o nich, takiej, która ujawniłaby, że Lily pracowała jakopokojówka jaśnie pani w Rathnaree.- Waterford - rzekła, co było prawdą.Tamarin należało do hrabstwaWaterford.- No tak - odparł sir Archie.Po obiedzie wszyscy przeszli do niewielkiego salonu, gdzie ladyEvangeline siadła przy zgaszonym kominku, by zająć się gobelinemprzedstawiającym jednorożca w lesie, zaś Diana, Sybil, sir Archie i Philipgrali w karty.Maisie i Lily, które nie przepadały za kartami - Lilypowiedziała tak tylko dlatego, że była pewna, iż gry, które znała z domu,z całą pewnością nie były tymi, o które chodziło Sybil - usiadły na sofiepod oknem i rozmawiały, wyglądając jednocześnie na zewnątrz.Wilson, Philip i sir Archie poznosili wcześniej wszystkie krzesłaogrodowe na niewielki taras obok ogrodu różanego na jutrzejszeprzyjęcie.Plan zakładał otwarcie drzwi na taras, tak by goście mogliswobodnie wchodzić i wychodzić.Sybil dąsała się, ponieważ na jejwielki dzień z sali balowej nie usunięto rekonwalescentów.- Myślisz, że ona i kapitan już to zrobili? - wyszeptała teraz Maisie.289 - Sybil? - Lily wzruszyła ramionami.- Nie wiem.Nie wyglądają natakich, co to nie mogą myśleć o niczym innym, nie sądzisz?Philip i Sybil znali się od dziecka i Lily nie dostrzegała między nimiani odrobiny namiętności.Widziała, jak niektóre z pielęgniarek wracałydo bursy z wychodnych wieczorów zarumienione, z rozmazaną szminką ipotarganymi włosami.Zawsze wślizgiwały się niepostrzeżenie - to bydopiero było, gdyby nakryła je Siostra Przełożona.Lily zawsze sięzastanawiała, jak to jest czuć tak ogromne pożądanie wobec jakiegośmężczyzny.Nie wiedziała, czy kiedykolwiek tego doświadczy.Spotykałasię z mężczyznami, to oczywiste, ale nigdy nie poczuła ani odrobinypożądania.- Przespałabym się ze swoim narzeczonym, gdybym była zaręczona -oświadczyła nagle i zaskakująco Maisie.Lily zawsze uważała Maisie zanajbardziej moralną z ich trójki.Pomimo wzywania imienia BogaWszechmogącego i żartów na temat baraszkowania z żołnierzamiwtylnych rzędach wki-nie została wychowana tak, by przestrzegaćsurowych zasad moralnych.- Mógłby pójść na front i już nigdy niebylibyście razem.A gdybyście byli zaręczeni i zaszłabyś w ciążę, miała-byś przynajmniej coś jego, gdyby on nie wrócił.- Pewnie tak - odparła Lily, wzruszając ramionami.- Nie mogłobychyba być nic gorszego, prawda? Kochać kogoś, kto zostaje wysłany nakontynent nie wiadomo nawet gdzie.Nie zmrużyłabym oka.- Może dlatego my trzy przyjaznimy się ze sobą - dumała Maisie.- Bonie mamy ukochanych za wielką wodą.Nie snujemy marzeń o naszychmężczyznach, nie tak, jak te dziewczyny, które nie umieją rozmawiać oniczym innym, jak o swych ukochanych w Afryce czy jeszcze gdzieśindziej.Lily roześmiała się.- To prawda - rzekła.- Poza tym mężczyzni wszystko komplikują.Musiałybyśmy opuścić szpital, gdybyśmy wyszły290 za mąż, a gdybyśmy zaszły w ciążę to zostałybyśmy stamtądwyrzucone na zbity pysk.- W przypadku Lily obie te kwestie były małoprawdopodobne.Miłość znajdowała się bardzo nisko na liście jejpriorytetów; najbardziej liczyła się praca.Poza tym pracowała tak dużo,że czymś niemal niemożliwym było posiadanie życia poza szpitalem,choć innym pielęgniarkom jakoś się to udawało.Zarówno Diana, jak iMaisie chodziły z mężczyznami na kolacje i do kina, ona jednak rzadko.-Widzimy zbyt wielu chorych i zbyt dużo śmierci.To zniechęca domiłości.- Mów za siebie - roześmiała się Maisie.- Ja nadal szukam.Możepoznam tu jutro jakiegoś uroczego pana, dla którego zupełnie stracęgłowę.- Już prędzej jakiś stary matoł dozna udaru słonecznego i przez całepopołudnie będziesz musiała wycierać go gąbką.- Znając moje szczęście, to całkiem możliwe.Dzień ślubu był spełnieniem marzeń każdej panny młodej: słoneczne,bezchmurne, błękitne niebo, ale nie upał, przez który zwiędłyby kwiatywybłagane w każdym ogrodzie po sąsiedzku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl