[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie był to radosny posiłek i nie raz, nie dwa wszyscy myśleli już, że Rosina oddazaraz swą bydlęcą duszę Bogu, żarła bowiem, jakby rodziła: co chwila wydając z siebieżałosne muczenie.Po jakimś czasie siły życiowe wzięły górę, krowina dzwignęła się nanogi i dalej już żarła samodzielnie, zanurzając pysk prosto w workach, które jej podsu-wano.Na koniec wszyscy zobaczyli nader osobliwe stworzenie: wycieńczoną i melan-cholijną krowinę o kościach grzbietu widocznych i sterczących, jakby chciały przebićskórę, w której były uwięzione, ale o brzuchu obfitym, krągłym, wydętym i napiętym,jakby miała urodzić dziesięć cielątek. Nic z tego, nic z tego  potrząsał głową Boidi, patrząc na ten smętny cud. Pierwszy lepszy głupiec zauważy, że ta krowa wcale nie jest tłusta, że to sama skóra,do której czegoś napchano. A nawet gdyby uwierzyli, że jest tłusta  dodał Guasco  czyżby nie zdumiałaich myśl, że właściciel wyprowadza ją na pastwisko, choć grozi mu utrata żywota i wła-sności. Przyjaciele  powiedział Baudolino  nie zapominajcie, że ci, którzy ją znajdą, są140 bardzo głodni i nie będą się przyglądać, gdzie jest gruba, a gdzie chuda.Miał rację.Kiedy nadchodziła pora nony, Gagliaudo wychynął nieco poza bramę, nałąkę leżącą nie dalej jak pół mili od murów, i zaraz z zagajnika wyszła zgraja Czechów,którzy pewnie wybrali się na ptaki, jakby w tej okolicy pozostała jeszcze żywa jakaś pta-szyna.Zobaczyli krowę i nie mogli uwierzyć własnym wygłodzonym oczom; rzucili sięna Gagliauda, który od razu podniósł wysoko ręce, i zawlekli go wraz ze zwierzęciem doobozu.W okamgnieniu zebrała się wokół nich ciżba wojowników o zapadłych policz-kach i wytrzeszczonych oczach i Rosina straciła natychmiast życie z ręki pewnego ko-mijczyka, który znał zapewne swój zawód, bo zrobił, co należało, jednym ruchem ręki;i tak to Rosina w jednej chwili była żywa, w następnej zaś już nie.Gagliaudo przelewałnajprawdziwsze łzy, nikt więc nie dopatrzył się w całym wydarzeniu niczego podejrza-nego.Kiedy rozpłatali zwierzę i ukazał się ich oczom żołądek, stało się to, co stać się mu-siało: wszystko, co Rosina zżarła, sypnęło się gwałtownie, jakby wcale nie przetrawio-ne, i ujrzano, że jest to czyste ziarno.Zdumienie wzięło górę nad apetytem, a w każ-dym razie głód nie odebrał tym zbrojnym ludziom zdolności do wyciągania prostychwniosków: to, że w oblężonym mieście byle krowa może tak się obżerać, jest sprzecznez wszelkimi prawami  boskimi i ludzkimi.Wśród żarłocznych żołdaków znalazł sięjeden, który potrafił zapanować nad odruchami, i uznał, że o tym cudzie należy zawia-domić przełożonych.Jednym słowem, wiadomość dotarła do cesarza, którego nie od-stępował Baudolino  z pozoru obojętny, lecz czekający w napięciu i z drżeniem na to,co się stanie.Zwłoki Rosiny, płótno, na które zebrano rozsypane ziarno, i Gagliauda w okowachdostarczono przed oblicze Fryderyka.Rozpłatana na dwoje krowa nie wyglądała już anina tłustą, ani na chudą, i wzrok przykuwało tylko to, co znajdowało się w jej żołądkui poza nim.Fryderyk nie zlekceważył tego znaku i od razu zapytał wieśniaka: Kim jesteś, skąd przybywasz i czyja jest ta krowa? A Gagliaudo, choć nie zrozu-miał ani słowa, odpowiedział czystym dialektem paleańskim, że nie wie, nie było gotam, nie ma z tym nic wspólnego, przechodził przypadkiem i pierwszy raz widzi tękrowę, a nawet nie wiedziałbym, że to krowa, gdybyś mi tego nie powiedział.Oczywiście Fryderyk też nic nie zrozumiał, zwrócił się więc do Baudolina: Powiedz, co on gada, znasz przecież ten język godny bydląt.Wymiana paru zdań między Baudolinem i Gagliaudem, a potem przekład: Mówi, że nie wie nic o krowie, że bogaty mieszkaniec Aleksandrii polecił mu za-prowadzić ją na pastwisko, i to wszystko. No tak, ale ta krowa jest wypełniona ziarnem, spytajże więc, jak to możliwe. Powiedział, że każda krowa, kiedy się nażre i jeszcze nie strawi, jest pełna tego, co141 zeżarła. Wyjaśnij mu, że lepiej dla niego, by nie udawał matołka, bo gotów jestem powie-sić go na najbliższej gałęzi! Czyżby w tej zbójeckiej mieścinie nadal karmili krowy ziar-nem?Na to Gagliaudo: Per mancansa d fen e per mancansa d paja, a mantenuma er bestii con dra granja.E d iarbion.Baudolino przetłumaczył: Mówi, że nie, że tylko teraz, kiedy nie ma siana przez to oblężenie.A poza tym nietylko ziarnem, ale także suchymi arbioni. Arbioni? Erbse, pisa, groch. A niech to diabli, rzucę go na żer moim sokołom albo psom, by go rozszarpały nastrzępy! Co to niby znaczy że brakuje siana, a jest pod dostatkiem ziarna i grochu? Powiada, że w mieście zabito wszystkie krowy z pobliskich wsi, więc polędwicystarczy im do końca świata, ale krowy zeżarły przedtem całe siano, że kiedy ludzie mająmięso, nie chcą jeść chleba, a co dopiero grochu, i dlatego część nagromadzonego ziarnadają krowom, mówi też, że nie mają tak dobrze jak my, muszą radzić sobie, jak się da,bo są biedni i żyją zamknięci za murami.I że dlatego kazano mu wyprowadzić krowę,żeby popasła się trochę trawą, bo samo ziarno jej nie służy i dostaje od niego tasiemca,który nazywają tutaj kręćkiem. Powiedz no, Baudolino, wierzysz temu, co gada ten bałwan? Ja tłumaczę tylko jego słowa, o ile jednak pamiętam z dzieciństwa, krowy nieprzepadają chyba za ziarnem, ale ta była nim wypełniona, nie możemy przeczyć temu,co widzą nasze oczy.Fryderyk pogładził się po brodzie, zacisnął powieki, a potem przyjrzał się bacznieGagliaudowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl