[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chryste  powiedziaÅ‚ Lars. Zawsze ten KACH.Zamienia żywe istoty na bityinformacji i sprzedaje. Każdemu, kto zechce kupić  przypomniaÅ‚ mu Kaminsky. Czy to bÄ™dzie paÅ„-ski wróg, przyjaciel, żona, pracodawca albo gorzej: pracownik.Agencja, która sprzyjaszerzeniu siÄ™ szantażu.Jednak, jak sam pan zauważyÅ‚ otrzymujÄ…c zamazane zdjÄ™cie pan-ny Topczew, KACH nie wykÅ‚ada wszystkich kart na stół.Trzyma klienta w zawieszeniu,żeby nadal potrzebowaÅ‚ ich usÅ‚ug.Panie Lars, ja mam żonÄ™ i trójkÄ™ dzieci w ZwiÄ…zkuSowieckim.Teraz kiedy na niebie pojawiÅ‚y siÄ™ dwa obce satelity, mogÄ… ich zabić, żeby siÄ™do mnie dobrać.MogÄ… również dobrać siÄ™ do pana; na przykÅ‚ad paÅ„ska kochanka w Pa-ryżu umrze w jakiÅ› koszmarny sposób, od zakażenia albo wszczepienia czegoÅ›. Wystarczy. ChcÄ™ tylko pana o coÅ› poprosić; to wszystko.Jedzie pan do Fairfax, żeby zapo-biec wielu potwornoÅ›ciom.ModlÄ™ siÄ™, żeby pan z LilÄ… Topczew wymyÅ›liÅ‚ jakÄ…Å› cudow-nÄ… ochronÄ™.JesteÅ›my dziećmi, które bawiÄ… siÄ™ pod opiekÄ… ojca.Czy pan to rozumie? JeÅ›lipan zapomni.Kaminsky wyciÄ…gnÄ…Å‚ klucz i otworzyÅ‚ staroÅ›wieckÄ… szufladÄ™ w swoim biurku. Mam to.PrzestarzaÅ‚y model. WyjÄ…Å‚ pistolet automatyczny na pociski kumula-cyjne i uniósÅ‚ go w górÄ™ ostrożnie trzymajÄ…c wylot lufy z dala od Larsa. Jako urzÄ™d-nik organizacji, która nigdy nie może po prostu siÄ™ wycofać, lecz aby przestaÅ‚a istnieć,musi być wypalona ogniem i zniszczona, mogÄ™ udzielić panu pewnej informacji.Zanimwyjedzie pan do Fairfax, dowie siÄ™ pan, że nie ma dokÄ…d wracać.Powiedzmy, że popeÅ‚-nimy bÅ‚Ä…d.Zepsuje siÄ™ jakiÅ› statek pikietowy, satelita poruszajÄ…cy siÄ™ na orbicie o wiel-78 kim promieniu albo satelitarna elektrownia sÅ‚oneczna. Kaminsky wzruszyÅ‚ ramiona-mi, schowaÅ‚ pistolet i starannie zamknÄ…Å‚ na klucz szufladÄ™. TrochÄ™ siÄ™ uniosÅ‚em. Powinien pan udać siÄ™ do psychiatry, dopóki przebywa pan w ZachodnimBloku.OdwróciÅ‚ siÄ™ i otworzywszy drzwi biura wszedÅ‚ do głównego pomieszczenia, peÅ‚ne-go gwaru i gorÄ…czkowej aktywnoÅ›ci.PodążajÄ…cy za nim Kaminsky zatrzymaÅ‚ siÄ™ w drzwiach i powiedziaÅ‚: ZrobiÅ‚bym to osobiÅ›cie. Co pan by zrobiÅ‚?  spytaÅ‚ Lars odwracajÄ…c siÄ™. ZrobiÅ‚bym użytek z tego, co panu pokazaÅ‚em, co trzymam w biurku. Och. Lars kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. W porzÄ…dku.Postaram siÄ™ mieć to na uwadze.Zaraz potem jak odrÄ™twiaÅ‚y przebiÅ‚ siÄ™ przez tÅ‚um drepczÄ…cych drobnych urzÄ™dni-ków, dotarÅ‚ do głównego wyjÅ›cia i znalazÅ‚ siÄ™ na chodniku.ZupeÅ‚nie poszaleli, powiedziaÅ‚ sobie w duchu.Nadal wierzÄ…, że kiedy ma siÄ™ nóż nagardle, sprawy można rozwiÄ…zać w taki sposób.CaÅ‚a ewolucja, którÄ… odbyli, zaszÅ‚a jedy-nie na powierzchni.W gÅ‚Ä™bi duszy pozostali tacy sami.Tak wiÄ™c nie tylko stoimy wobec faktu, że na naszej orbicie pojawiÅ‚y siÄ™ dwa obce sa-telity, pomyÅ›laÅ‚ Lars, ale musimy być przygotowani na to, że za sprawÄ… nieodpornychna stres przywódców naszych bloków skoÅ„czy siÄ™ zawieszenie broni.Wszystkie umowy,pakty i ukÅ‚ady, sejf na stacji autobusowej w Topece, Kansas, Geldthaler Gemeinscha5àw Berlinie, nawet samo Fairfax to tylko zÅ‚udzenia.My wszyscy, Wschód i Zachód, żyli-Å›my tymi zÅ‚udzeniami.Obie strony popeÅ‚niÅ‚y ten sam bÅ‚Ä…d: pragnÄ™liÅ›my wierzyć w Å‚a-twe rozwiÄ…zania.Na przykÅ‚ad ja, pomyÅ›laÅ‚.W kryzysowej sytuacji poszedÅ‚em prosto dosowieckiej ambasady.I co mi to daÅ‚o? ZetknÄ…Å‚em siÄ™ z przestarzaÅ‚Ä… rÄ™cznÄ… broniÄ… ze wzglÄ™dów bezpieczeÅ„-stwa osobistego wycelowanÄ… w sufit zamiast w mojÄ… jamÄ™ brzusznÄ….Jednak ten czÅ‚owiek miaÅ‚ racjÄ™.Kaminsky powiedziaÅ‚ prawdÄ™, nie robiÄ…c awanturi popadajÄ…c w histeriÄ™.JeÅ›li Lili i mnie siÄ™ nie uda, zostaniemy zniszczeni.Oba blokibÄ™dÄ… wszÄ™dzie szukaÅ‚y pomocy.Ciężar odpowiedzialnoÅ›ci spadnie na Jacka Lanfermanai jego inżynierów, zwÅ‚aszcza na Pete a Freida.I niech Bóg ma ich w swojej opiece, jeÅ›lii oni poniosÄ… klÄ™skÄ™, bo wtedy podzielÄ… los Lili i mój.O Zmierci, pomyÅ›laÅ‚, gdzie twój oÅ›cieÅ„, gdzie twoje zwyciÄ™stwo? MogÄ™ odpowiedzieć.Jest tutaj.We mnie.Gdy zatrzymywaÅ‚ mijajÄ…cego go skoczka, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie nagle, że nawet nie do-staÅ‚ tego, po co przyszedÅ‚ do budynku ambasady.Nie udaÅ‚o mu siÄ™ zaÅ‚atwić wyrazne-go zdjÄ™cia Lili.Co do tego Kaminsky również miaÅ‚ racjÄ™.Lars Powderdry bÄ™dzie musiaÅ‚ poczekać ażdo spotkania w Fairfax.Nie uda siÄ™ tam zawczasu przygotowany. 14.Przyszli po niego pózno w nocy, gdy spaÅ‚ w swoim nowojorskim mieszkaniu. Panie Lars, panna Topczew już czuje siÄ™ dobrze.Czy w tej sytuacji zechce siÄ™ panubrać? ResztÄ™ rzeczy sami spakujemy i przyÅ›lemy pózniej.Idziemy prosto na dach.Tamczeka nasz statek.Przywódca ludzi z FBI, CIA (diabli wiedzÄ…, skÄ…d siÄ™ wziÄ™li, w każdym razie byli toprofesjonaliÅ›ci, nawykli do peÅ‚nienia sÅ‚użby we wszystkich porach dnia i nocy), zaczÄ…Å‚grzebać w szafach i szufladach Larsa, wyciÄ…gajÄ…c z nich części garderoby i ukÅ‚adajÄ…c jewokół Powderdrya ze spokojem i wprawÄ… maszyny.SpeÅ‚niaÅ‚ swoje zadanie.Lars niewierzyÅ‚ wÅ‚asnym oczom.StaÅ‚ oszoÅ‚omiony i otÄ™piaÅ‚y jak zerwane ze snu zwierzÄ™.Wreszcie w peÅ‚ni oprzytomniaÅ‚ i podreptaÅ‚ do Å‚azienki.Kiedy myÅ‚ twarz, jeden z policjantów poinformowaÅ‚ go niedbale: Na orbicie sÄ… już trzy. Trzy  powtórzyÅ‚ tÄ™po Lars oglÄ…dajÄ…c w lustrze swojÄ… spuchniÄ™tÄ… od snu i wy-gniecionÄ… od poduszki twarz.WÅ‚osy opadaÅ‚y mu na czoÅ‚o jak wysuszone wodorosty i machinalnie siÄ™gnÄ…Å‚ po grze-bieÅ„. Trzy satelity.Trzeci jest inny, tak przynajmniej twierdzÄ… stacje Å›ledzenia sateli-tów. Jeż?  zapytaÅ‚ Lars. Nie, jeszcze inny.To nie satelita kontrolny.Nie zbiera informacji.Pierwsze dwa ta-kie byÅ‚y; może już zrobiÅ‚y swoje. Udowodnili  rzekÅ‚ Lars  że sÄ… w stanie utrzymać siÄ™ na orbicie, że nie potra-fimy ich stamtÄ…d Å›ciÄ…gnąć.CoÅ› takiego rzeczywiÅ›cie udowodnili, nawet jeÅ›li satelity nie byÅ‚y peÅ‚ne wymyÅ›lnychprzyrzÄ…dów, lecz puste.Policjanci mieli na sobie typowe dla szarych eminencji prochowce i ze swoimi krót-ko ostrzyżonymi wÅ‚osami wyglÄ…dali jak ascetyczni mnisi.Lars wspiÄ…Å‚ siÄ™ wraz z nimi nadach budynku.Mężczyzna o czerstwej cerze idÄ…cy po prawej stronie Larsa, powiedziaÅ‚:80  O ile nam wiadomo, dziÅ› po poÅ‚udniu odwiedziÅ‚ pan sowieckÄ… ambasadÄ™. Zgadza siÄ™  odparÅ‚ Lars. Ten nakaz, który miaÅ‚ pan przy sobie. DziÄ™ki niemu po prostu nie mogÄ… siÄ™ do mnie przyczepić  powiedziaÅ‚ Lars. Za to ja mogÄ™ ich siÄ™ czepiać.Oni nie majÄ… nakazu. I miaÅ‚ pan szczęście?  zapytaÅ‚ policjant.Larsa autentycznie zatkaÅ‚o.Nie byÅ‚ w stanie nic odpowiedzieć.Czy to wypytywa-nie oznaczaÅ‚o, że ci ludzie z FBI czy CIA wiedzieli, po co poszedÅ‚ do Kaminsky ego?W koÅ„cu dotarli do dachowego lÄ…dowiska i zaparkowanego na nim rzÄ…dowego pojaz-du, który okazaÅ‚ siÄ™ superszybkim statkiem poÅ›cigowym. No cóż, przedstawiÅ‚ mi swój punkt widzenia  odparÅ‚ wreszcie Lars. WiÄ™cw pewnym sensie miaÅ‚em  szczęście.Statek wystartowaÅ‚ i wkrótce znalazÅ‚ siÄ™ nad Atlantykiem.BÅ‚yszczÄ…ce daleko w doleÅ›wiatÅ‚a siedzib ludzkich malaÅ‚y i znikaÅ‚y z pola widzenia.Larsa, który zerkaÅ‚ na oddala-jÄ…ce siÄ™ miasto, ogarnÄ…Å‚ neurotyczny niemal niepokój i dotkliwe, przejmujÄ…ce poczuciestraty.Straty, która może już nigdy, przez caÅ‚Ä… wieczność, nie bÄ™dzie wynagrodzona. Jak zamierza pan dziaÅ‚ać?  spytaÅ‚ siedzÄ…cy za sterami policjant. SprawiÄ™ totalne, zupeÅ‚ne, stuprocentowe wrażenie  odparÅ‚ Lars  że jestemotwarty, szczery, naiwny, uczciwy, ufny. Ty gÅ‚upi bydlaku  przerwaÅ‚ mu ostro policjant  tu chodzi o życie nas wszyst-kich! Jest pan koglem, prawda?  spytaÅ‚ ponuro Lars.Policjant, a wÅ‚aÅ›ciwie obaj policjanci, skinÄ™li gÅ‚owami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl