[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PożyÅ‚a jeszcze trochÄ™, ale Å›wiÄ™ty Andy nie byÅ‚ w sta-nie nic zrozumieć z jej paplaniny.Tamta fajka, którÄ… paliÅ‚eÅ› w pokoju twej mbaby.Tak.Wiele czasu minęło, nim zaczÄ™to palić chleb.Czynimy tak od wieków, a główkafajki ma ksztaÅ‚t gÅ‚owy Å›wiÄ™tej Bei, o ustach szeroko otwartych, by mogÅ‚y przyjąć jadÅ‚o.Gdy Narożnik przytknÄ…Å‚ zapaÅ‚kÄ™ do chleba Å›wiÄ™tej, kostki pokryÅ‚y siÄ™ bÄ…blami; do-biegÅ‚ nas cichy syk.Starzec ssaÅ‚ ustnik, aż zapadÅ‚y mu siÄ™ policzki.Wkrótce wypuÅ›ciÅ‚pierwszy kÅ‚Ä…b różowego dymu.PodaÅ‚ fajkÄ™ Jednodniówce, która nosem i ustami wypu-107 Å›ciÅ‚a z pÅ‚uc delikatnÄ… różanÄ… mgieÅ‚kÄ™.ZadrżaÅ‚em, obserwujÄ…c ten osobliwy posiÅ‚ek wciąż niezwykÅ‚y, mimo że sam przez caÅ‚e życie tak siÄ™ odżywiaÅ‚em.Na bÅ‚Ä™kitnym niebie pojawiÅ‚y siÄ™ pierwsze gwiazdy.Wiatr rozniecaÅ‚ żar w główcefajki i unosiÅ‚ dym.Być może jedna z widocznych o zmierzchu gwiazd byÅ‚a rodzinnÄ…ziemiÄ… chleba, lecz teraz najsilniejszy wiatr nie zaniesie tam różowej chmury.Rankiem nastÄ™pnego dnia niebo byÅ‚o zachmurzone.RzekÄ… z poÅ‚udnia przypÅ‚ynęłytratwy.Chlebiarze trudzili siÄ™ przez caÅ‚y dzieÅ„, dÅ‚ugimi kijami zaopatrzonymi w hakizrywajÄ…c dorodne grona z pni Å›ciÅ›niÄ™tych sznurowymi pÄ™tlami; wÅ›ród okrzyków podno-sili je i ciÄ…gnÄ™li ku tratwom (w chÅ‚odny dzieÅ„ kule nie wydawaÅ‚y siÄ™ lżejsze od powie-trza, ale byÅ‚y niemal równie lekkie); mocowali do belek za pomocÄ… haczyków i lin prze-ciÄ…gniÄ™tych przez cienkÄ… membranÄ™.Jednodniówka i ja niewiele mogliÅ›my pomóc, alebiegaliÅ›my od grupy do grupy, ciÄ…gnÄ…c i pchajÄ…c ze wszystkich siÅ‚, bo kiÅ›cie powietrz-nych kul musiaÅ‚y być zaÅ‚adowane przed zmrokiem; gdyby zapadÅ‚y siÄ™ jak namioty, niktby ich nie ruszyÅ‚ z miejsca.SpÅ‚awiono wszystkie grona w dół rzeki, gdzie linia Klamry wypalaÅ‚a drewno wiÄ…-zów na wÄ™giel drzewny potrzebny do suszenia chleba, który potem kruszy siÄ™, sortu-108 je i pakuje do przewiezienia.Na ogoÅ‚oconej polanie zostaÅ‚y turkusowe Å‚odygi.LudziespÅ‚awiajÄ…cy tratwy okryli je workami na zimÄ™, a tymczasem reszta owijaÅ‚a siewcÄ™ pla-stikiem i szmatami, by Å›nieg nie zaszkodziÅ‚ pierwotnemu szczepowi.I już byÅ‚o po zbio-rach, w których pomagaliÅ›my z JednodniówkÄ…; odpÅ‚ynÄ™liÅ›my jednÄ… z ostatnich tratw.Dziewczyna odpoczywaÅ‚a z gÅ‚owÄ… na moim udzie.KtoÅ› nam pożyczyÅ‚ grubypÅ‚aszcz, którym siÄ™ owinÄ™liÅ›my, bo wiatr byÅ‚ chÅ‚odny. Idzie zima  powiedziaÅ‚em. Nie  odparÅ‚a sennie. Jeszcze nie. W koÅ„cu musi przyjść. Nie. Wiesz, że zima. Milcz  przerwaÅ‚a. ÓSMA FASETATo byÅ‚o w porze deszczu, po tym jak spÄ™dziÅ‚em rok ze Å›wiÄ™tym i dostaÅ‚em list oddoktor Boots, tamtej zimy, którÄ… przeżyÅ‚em samotnie, wciąż drzemiÄ…c; odkryÅ‚em, że mójumysÅ‚ zdolny jest do pewnej sztuczki: czasami w półśnie wracaÅ‚o dzieciÅ„stwo i pierw-sza mÅ‚odość.Jak mam to wytÅ‚umaczyć? WydawaÅ‚o mi siÄ™, że znów jestem sobÄ… sprzedlat, jakby tamte chwile zostaÅ‚y mi zwrócone w caÅ‚oÅ›ci, bez żadnego uszczerbku, takniespodziewanie, że czÄ™sto nie miaÅ‚em pojÄ™cia, co to za epizod.CzÄ™sto zanim przy-szÅ‚o olÅ›nienie, zapadaÅ‚em ponownie w sen albo budziÅ‚em siÄ™ skupiony i peÅ‚en energii,a chwila mijaÅ‚a.110 To ciekawe doÅ›wiadczenie.Nie brakÅ‚o czasu, by je powtarzać  szczerze mówiÄ…c,nie miaÅ‚em nic innego do roboty; niekiedy bywaÅ‚em nawet w dwu miejscach jedno-czeÅ›nie, niemal caÅ‚kowicie zwrócony ku przeszÅ‚oÅ›ci, niewielkÄ… czÄ…stkÄ… Å›wiadomoÅ›ciobserwujÄ…c zarazem inne wydarzenia.Zima ciÄ…gnęła siÄ™ niemiÅ‚osiernie i miaÅ‚em wra-żenie, że moje życie dobiega kresu, toteż za wÅ‚aÅ›ciwe uznaÅ‚em odtworzenie z okruchówwspomnieÅ„ krótkiego bytowania, które mnie wydawaÅ‚o siÄ™ bardzo dÅ‚ugie; przypomina-Å‚em mbabÄ™, przeglÄ…dajÄ…cÄ… zawartość rzezbionych kufrów.Nie miaÅ‚em wpÅ‚ywu na to,jaka chwila do mnie powróci; mogÅ‚em stać siÄ™ dwulatkiem albo mieć znów lat dzie-sięć.Raz staÅ‚em na dachu w peÅ‚ni lata, pomagaÅ‚em matce doglÄ…dać pszczół, a skroniepod kapeluszem i chustÄ… pulsowaÅ‚y mi od upaÅ‚u [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl