[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Ośmielam się nie podzielać pańskiego zdania – odparł geometra.– Rozwaga dopomaga pamięci, porządkując zebrane przez nią materia-ły, tak że w usystematyzowanej pamięci każde pojęcie poprzedza zwy-kle możebne z niego wnioski.Wszelako nie przeczę, że tak pamięć jak rozwaga mogą być skutecznie zastosowane tylko do pewnej liczby po-jęć.Ja na przykład wybornie pamiętam wszystko, czego uczyłem sio z nauk ścisłych, historii ludzi i natury, podczas gdy z drugiej strony czę-sto zapominam o chwilowych stosunkach z otaczającymi mnie przed-miotami, czyli, wyraźniej mówiąc, nie widzę rzeczy podpadających mi pod oczy i nie słyszę wyrazów, które często krzyczą mi nad uszami.Stąd pochodzi, że niektórzy uważają mnie za roztargnionego.– W istocie – rzekł kabalista – pojmuję teraz, jakim sposobemwpadłeś, senor, naówczas w wodę.– Nie ma wątpliwości – mówił dalej Velasquez – że sann nie wiem,dlaczego znalazłem się w wodzie w chwili, gdy się tego najmniej spodziewałem.Wypadek ten jednak mocno mnie cieszy, tym bardziej żedał mi sposobność ocalenia życia temu szlachetnemu młodzieńcowi,który jest kapitanem w gwardii wallońskiej.Z tym wszystkim rad bym NASK IFPUG242Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UGjak najrzadziej oddawać podobne przysługi, gdyż nie znam wrażeniamniej przyjemnego, niż kiedy człowiek na czczo opije się wody.Po kilku zdaniach podobnego rodzaju przybyliśmy na miejsce noc-legu, gdzie zastaliśmy przyrządzoną wieczerzę.Zajadano smacznie, ale rozmowa powoli się wlokła, gdyż kabalista zdawał się być zafrasowany.Po wieczerzy brat z siostrą długo między sobą rozmawiali.Niechciałem im przerywać i odszedłem do małej jaskini, gdzie przygoto-wano mi posłanie.NASK IFPUGZe zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG243DZIEŃ DWUDZIESTY TRZECICzas był zachwycający.Zerwaliśmy się o wschodzie słońca i polekkim śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę.Około południa zatrzyma-liśmy się i zasiedliśmy do stołu, czyli raczej do skórzanego obrusa, rozesłanego na ziemi.Kabalista zaczął odzywać się z pewnymi zdaniami, dowodzącymi, że niezupełnie jest zadowolony ze swego napowietrzne-go świata.Po obiedzie znowu jął to samo powtarzać, aż wreszcie siostra jego, uważając, że monologi te muszą nudzić towarzystwo, dlazmiany rozmowy prosiła Velasqueza, aby raczył dalej ciągnąć opowia-danie swoich przygód, co też uczynił w tych słowach:DALSZY CIĄG HISTORII VELASQUEZAMiałem zaszczyt opowiedzieć wam, jak przyszedłem na świat i jakmój ojciec, wziąwszy mnie w objęcia, zmówił nade mną modlitwęgeometryczną i zaprzysiągł, że nigdy nie każe mnie uczyć matematyki.W sześć tygodni po moim urodzeniu ojciec ujrzał przybijającą do portu małą szebekę, która, zarzuciwszy kotwicę, wysłała do lądu szalupę.Niebawem wysiadł z niej starzec złamany wiekiem i odziany w strójwłaściwy dworzanom nieboszczyka księcia Velasqueza, to jest w zie-lony kaftan ze złotymi i szkarłatnymi wyłogami i wiszącymi rękawami oraz pas galicyjski ze szpadą na temblaku.Mój ojciec wziął teleskop i zdało mu się, że rozpoznał Alvareza.On to był w istocie.Staruszek zaledwie mógł już chodzić.Ojciec wybiegi naprzeciw niego aż doprzystani, obaj padli sobie w objęcia i długo nie byli w stanie słowa przemówić z rozrzewnienia.Następnie Alvarez oznajmił ojcu, że przybywa od księżnej Blanki, która już od dawna mieszka w klasztorze urszulanek, i oddał mu list następującej treści:NASK IFPUG244Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UGSenor don Henryku!Nieszczęśliwa, która spowodowała śmierć własnego ojca izniszczyła los tego, któremu niebo ją przeznaczyło,ośmiela się przypomnieć twojej pamięci.Pogrążona w zgryzotach sumienia, oddałam się pokucie,której surowość miała przyspieszyć kres [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl