[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydawał się żywą, złą, posługującą się własną spaczoną logiką, mroczną istotą, która owijała się wokół niej, szukając i dotykając chłodnymi, czarnymi rękoma.Liz jęknęła cicho.Amy zapaliła kolejną zapałkę i w jej świetle powiedziała:- Buzz ma rację.Musimy się uzbroić.Ale to nie wystarczy.Nawet strzelba może nie wystarczyć.Ten stwór mógłby zeskoczyć z sufitu albo wyskoczyć spod podłogi tak szybko, że nawet nie zdążyłbyś pociągnąć za spust.Musimy znaleźć stąd jakieś wyjście.Stąd nie ma wyjścia - zapewniła Liz.- Drzwi wyjściowe będą zamknięte na głucho, tak jak wejściowe.Nie zdołasz ich otworzyć ani sforsować siekierą.Jesteśmy w pułapce.Musi być gdzieś wyjście ewakuacyjne - powiedziała Amy.Racja! - wtrącił Buzz.- Gdzieś tu musi być wyjście ewakuacyjne.I może wejście służbowe.Uzbroimy się najlepiej, jak się da - dokończyła Amy - a potem zaczniemy szukać wyjścia.Chcecie kręcić się po tym tunelu? - spytała z niedowierzaniem w głosie Liz.- Czyście poszaleli? Jeżeli wejdziemy w głąb tunelu, TO na pewno nas dopadnie.Jeżeli będziemy stali i czekali pod drzwiami, również - odparła Amy.Fakt - stwierdził Buzz.- Ruszajmy.- Nie, nie, nie! - zaprotestowała Liz, kręcąc gwałtownie głową.Płomyk zamigotał.Ciemność.Amy zapaliła następną zapałkę.W jej świetle ujrzeli Liz skuloną pod zamkniętymi drzwiami, wpatrującą się w sufit i dygoczącą jak przerażony królik.Amy ujęła dziewczynę za ramię i podniosła ją.- Posłuchaj, mała - powiedziała łagodnie.- Buzz i ja nie zamierzamy tu czekać, aż ten stwór zdecyduje się po nas wrócić.A więc musisz iść z nami.Jeśli zostaniesz tu sama, to już po tobie.Chcesz zostać sama w ciemnościach?Liz przyłożyła dłonie do oczu i otarła łzy.Kropelki wciąż lśniły na jej rzęsach, twarz miała wilgotną.Dobrze - rzuciła smutno.- Pójdę.Ale na pewno nie pierwsza.Ja poprowadzę - zapewnił ją Buzz.Ostatnia też nie - dorzuciła Liz.Ja pójdę ostatnia - rzekła Amy.- W środku będziesz bezpieczniejsza, Liz.A teraz już chodźmy.Ruszyli gęsiego, ale już po kilku krokach Liz zatrzymała się i powiedziała:Mój Boże, skąd ona wiedziała?Kto i co? - spytała niecierpliwie Amy.Skąd wróżka wiedziała, co się stanie?Przez chwilę stali w milczeniu, kompletnie osłupiali, a gdy zapałka zgasła, Amy przez dłuższą chwilę nie mogła zapalić następnej.Nagle zaczęły drżeć jej dłonie.Pozbawione odpowiedzi pytanie Liz na temat wróżki obudziło w Amy dziwne uczucie - poczuła na plecach dreszcz.Nie został on wywołany strachem, lecz niepokojem, wrażeniem dejavu.Miała wrażenie, jakby ta sytuacja już się kiedyś wydarzyła - uwięzienie w ciemnym miejscu, dokładnie z tym samym potworem.Przez kilka sekund to odczucie było tak silne, tak dojmujące, że była bliska omdlenia; i nagle, zupełnie niespodziewanie, minęło.Czy Madame Zena naprawdę zobaczyła przyszłość? -spytała Liz.Przecież to niemożliwe, prawda? To jest zbyt dziwne.Co się tu dzieje, do cholery?Nie wiem - odparła Amy.- Ale nie mamy czasu, by się tym przejmować.Wszystko po kolei.Musimy znaleźć to wyjście ewakuacyjne i wynieść się stąd.Na zewnątrz klaun ponownie zaniósł się śmiechem.Amy, Liz i Buzz weszli dalej w głąb.* * *Joey w końcu poprosił o kupon na specjalną przejażdżkę po Tunelu Strachu z przewodnikiem.Conrad stał za plecami chłopca dobrą minutę, wpatrując się w podwójne drzwi wyjściowe, udając, że czeka, aż jego siostra z przyjaciółmi opuści wnętrze ogromnego pomieszczenia.Dlaczego to tak długo trwa? - spytał Joey.Bo to najdłuższa przejażdżka w całym lunaparku - rzekł szybko Conrad.Wskazał na plakat zawiadamiający o tym.Widziałem - rzekł Joey.- Ale niemożliwe, aby trwała TAK DŁUGO.Pełnych dwanaście minut.Są tam o wiele dłużej.Conrad spojrzał na zegarek i zmarszczył brwi.- A dlaczego inne wagoniki nie wyjeżdżają na zewnątrz? - spytał Joey.-Nikt przed nimi nie jechał?Conrad wszedł na podwyższenie przy rampie wyjazdowej i spojrzał na tory.Centralny łańcuch napędowy nie przesuwa się - rzekł z udawanym zdziwieniemCo to oznacza? - spytał Joey stając obok niego.To oznacza, że znów wydarzyła się jakaś cholerna awaria - mruknął Conrad.Czasami tak bywa.Twoja siostra i jej przyjaciele utkwili w środku.Wejdę tam i sprawdzę, co się zepsuło.- Odwrócił się i zaczął iść w stronę bocznej ściany tunelu.Nagle się zatrzymał i obejrzał za siebie, jakby na chwilę zapomniał o Joeyu.- Chodź, synu, może mi się przydasz.Chłopiec zawahał się.- Chodź - rzekł Conrad.- Nie każ swojej siostrze siedzieć w ciemnościach.Chłopiec podążył za nim w głąb Tunelu Strachu.Conrad otworzył drzwi prowadzące do pomieszczenia poniżej torowiska.Wszedł do środka, sięgnął po łańcuszek włącznika światła i pociągnął.Joeya podążył za nim.- Jej! - zdziwił się głośno.- Nie myślałem, że będzie tu tyle różnych maszyn!Conrad zatrzasnął drzwi i przekręcił zamek.Odwróciwszy się do Joeya, uśmiechnął się i powiedział:- Ty kłamliwy pętaku.Twoja matka nie ma na imię Leona.* * *Amy, Liz i Buzz zabrnęli już daleko w głąb tunelu, kiedy nad torowiskiem zapaliły się światła.Pokonali kilka ostrych zakrętów, z niepokojem przebyli parę długich, ciemnych korytarzy i zaczęli właśnie piąć się w górę po ostrej stromiźnie, mijając woskowe manekiny potworów z różnych filmów science fiction.Światła nie do końca rozpraszały ciemność.Wokół nich czyhały płożące się cienie.Każde światło było mile widziane, a Amy miała już tylko jedną zapałkęCo się dzieje? - spytała z niepokojem Liz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl