[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cartwright natomiast uzyskał 92 punkty, a po południu w ogólnym teście kwalifikacyjnym osiągnął 97 punktów.Wieczorem, wraz z pięćdziesięcioma innymi poborowymi, Nat wsiadł do autobusu odjeżdżającego do New Jersey.Podczas niemiłosiernie dłużącej się podróży przez kilka stanów Nat pojadał podany na małych plastykowych tackach suchy prowiant, a potem zapadł w niespokojny, sen.W końcu o świcie autobus się zatrzymał w Fort Dix.Przyszli i niedoszli żołnierze wysiadali z autobusu, witani wrzaskami dyżurnych odpowiedzialnych za przyjęcie poborowych.Prędko ich rozlokowano w domkach z prefabrykatów i pozwolono im się przespać parę godzin.Nazajutrz Nat wstał - nie miał wyboru - o piątej rano, a następnie, po przepisowych postrzyżynach, odebrał przydziałowy mundur polowy.Potem wszystkim pięćdziesięciu nowym rekrutom polecono napisać listy do rodziców i odesłać na adres domowy cały cywilny dobytek.Tego samego dnia Nat odbył rozmowę ze specjalistą technicznym 4, grupy Jacksonem, który po przejrzeniu jego papierów miał tylko jedno pytanie:- Cartwright, oczywiście zdajesz sobie sprawę, że mogłeś wystąpić o odroczenie służby?- Tak jest.- Jackson uniósł brwi.- I po zasięgnięciu rady postanowiłeś tego nie robić? - Nie musiałem się nikogo radzić, proszę pana.- W porządku.Z pewnością, gdy tylko skończysz szkolenie podstawowe, będziesz chciał wstąpić do szkoły oficerskiej.- Przerwał na chwilę.- Udaje się to mniej więcej dwóm na pięćdziesięciu szeregowców, nie miej więc złudzeń.Przy okazji, nie mów do mnie „proszę pana”, lepiej „specjalisto techniczny czwartej grupy”.Po wielu latach uprawiania biegu przełajowego Nat uważał, że jest w dobrej kondycji, ale szybko się przekonał, że wojsko zupełnie inaczej rozumie określenie „szkolenie”, nie do końca objaśnione w słowniku Webstera.A co do drugiego słowa, „podstawowe” - wszystko tu było „podstawowe”: jedzenie, odzież, ogrzewanie, a w szczególności łóżko, na którym miał spać.Nat był przekonany, że armia amerykańska importuje te materace prosto z Wietnamu Północnego, żeby żołnierze doświadczali tych samych niewygód co wróg.Przez następne osiem tygodni wstawał co rano o piątej, brał zimny prysznic - określenie „ciepła woda” po prostu nie istniało w języku tej armii - i zanim o szóstej prężył się na baczność na placu apelowym wraz z innymi żołnierzami drugiego plutonu kompanii Alfa, był już ubrany, po śniadaniu, a jego starannie złożona odzież leżała na skraju łóżka.Pierwszą osobą, która się do niego zwracała każdego ranka, był sierżant od musztry, Al Quamo; zawsze tak wymuskany, że Nat podejrzewał, iż musiał chyba wstawać o czwartej, aby odprasować mundur.A jeśli w ciągu następnych czternastu godzin Nat chciał rozmawiać z kimś innym, Quamo interesował się z kim i po co.Byli tego samego wzrostu - i na tym podobieństwo między nimi się kończyło.Nat nigdy nie stał przed sierżantem tak długo, aby zdążyć policzyć jego medale.- Jestem wam matką, ojcem i najbliższym przyjacielem! - darł się sierżant na cały głos.- Słyszycie mnie?- Tak jest! - odkrzykiwało mu trzydziestu sześciu nieopierzonych rekrutów z drugiego plutonu.Wielu z nich uważało, że Nat zwariował, zgłaszając się na ochotnika, i musiało minąć kilka tygodni, zanim zmienili zdanie o chłopaku z Cromwell.Na długo przed końcem szkolenia Nat został opiekunem, pisarzem listów, doradcą i powiernikiem plutonu.Uczył nawet kilku rekrutów czytać.Wolał nie mówić matce, czego nauczyli go w zamian.W połowie kursu Quamo awansował go na dowódcę drużyny.Kiedy kończył się dwumiesięczny kurs, Nat był najlepszy wszędzie tam, gdzie w grę wchodziła znajomość ortografii.Zaskoczył także innych kolegów, wygrywając z nimi zawsze w biegu przełajowym, i choć nigdy przedtem, zanim przeszedł „szkolenie podstawowe”, nie strzelał z broni palnej, okazał się lepszy od facetów z Queens, kiedy trzeba było opanować umiejętność obsługi karabinu maszynowego M60 i granatnika M70.Oni mieli więcej praktyki w obchodzeniu się z bronią mniejszego kalibru.Quamo nie potrzebował ośmiu tygodni, aby zmienić zdanie co do szans Nata na dostanie się do szkoły oficerskiej.Uważał, że w odróżnieniu od większości oferm, którym pisany był Wietnam, Nat jest urodzonym dowódcą.- Pamiętaj - ostrzegał Nata - nieopierzony podporucznik ma takie same szansę, że mu odstrzelą tyłek, jak szeregowiec, bo jedno jest pewne - żółtki z Wietkongu wcale ich nie odróżniają.Sierżant Quamo nie pomylił się, gdyż tylko dwóch żołnierzy zostało wybranych i skierowanych do Fort Benning.Tym drugim był chłopak z trzeciego plutonu, student college’u, Dick Tyler.Przez pierwsze trzy tygodnie w Fort Benning główne zajęcia na świeżym powietrzu odbywały się wspólnie z czarnymi beretami.Instruktorzy od skoków spadochronowych przećwiczyli z nowymi rekrutami umiejętność padania przy lądowaniu.Najpierw trenowano skoki z muru wysokości trzydziestu pięciu stóp, a potem z budzącej grozę trzystustopowej wieży.Z dwustu żołnierzy, którzy zaczęli kurs, mniej niż stu przeszło do następnego etapu.Nat znalazł się wśród wyselekcjonowanej ostatecznie dziesiątki, która otrzymała przywilej noszenia białego hełmu w czasie tygodnia skoków.Po wykonaniu piętnastu skoków Nat mógł sobie przypiąć do piersi srebrne skrzydła spadochroniarza.Kiedy wrócił do domu na tygodniową przepustkę, matka z trudem rozpoznała dziecko, które pożegnała trzy miesiące wcześniej.Stał przed nią mężczyzna, o jeden cal wyższy i lżejszy o kilka funtów, ostrzyżony na jeża, co przypomniało ojcu czasy, gdy walczył we Włoszech.Po krótkim urlopie Nat wrócił do Fort Benning, włożył z powrotem swoje buty do skoków, błyszczące „corcorany”, zarzucił na ramię żołnierski worek i odbył krótki marsz na drugą stronę: drogi, opuszczając strefę „powietrzną”.Tutaj zaczął przechodzić szkolenie jako oficer piechoty.Choć wstawał każdego ranka równie wcześnie jak dotąd, o wiele więcej czasu spędzał teraz w sali wykładowej, ucząc się historii wojskowości, czytania map, taktyki i strategii dowodzenia wraz z siedemdziesięcioma innymi przyszłymi oficerami, którzy także przygotowywali się do wyjazdu do Wietnamu.Z jedynych danych statystycznych, o jakich się nie mówiło, wynikało, że ponad pięćdziesiąt procent z nich mogło się spodziewać, że wrócą do kraju w czarnej plastikowej torbie.- Joanna będzie musiała stanąć przed komisją dyscyplinarną - powiedział Jimmy, przysiadając na łóżku Fletchera.- Choć to na mnie powinien spaść cały gniew komisji etyki - dodał.Fletcher starał się uspokoić przyjaciela, ale jeszcze nigdy nie widział, żeby był tak wzburzony.- Czy oni nie rozumieją, że to nie zbrodnia, jak się człowiek zakocha?- Myślę, że bardziej obawiają się sytuacji, kiedy dzieje się odwrotnie - odparł Fletcher.- Co przez to rozumiesz? - zapytał Jimmy, spoglądając na niego.- Administracja tak naprawdę boi się wówczas, kiedy mężczyźni-wykładowcy wykorzystują młode, łatwowierne studentki.- Ale czy oni nie potrafią odróżnić prawdziwego zaangażowania? - spytał Jimmy.- Wszyscy widzą, że uwielbiam Joannę, a ona odwzajemnia moje uczucia.- Może nawet przymknęliby oko, gdybyście się z tym tak nie afiszowali.- Myślałem, że kto jak kto, ale przynajmniej ty docenisz brak zakłamania Joanny - powiedział Jimmy.- Ależ doceniam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl