[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czekano na kilkunastu ludzi Dolgana, którzy uciekając przed oddziałem Tsuranich, prowa­dzili wroga w potrzask.Poderwali głowy.W oddali, w mroku chodnika usłyszeli narastający tupot nóg.Po chwili dobiegł ich także szczęk broni.Ciało Tomasa napięło się.Dojrzał kilku cofających się tyłem Krasnoludów, broniących się przed nacierającymi Tsuranimi.Kiedy mijali wylot bocznego chodnika, nawet drgnienie po­wieki nie zdradziło, że zauważyli czekających po obu stronach towarzyszy.Gdy tylko pierwsi żołnierze wroga minęli tunel, Tomas wyskoczył do przodu.– Teraz! – krzyknął i ruszył do ataku.Tunel wypełnił się nagle kłębowiskiem wpadających na siebie i kręcących w kółko ciał.Tsurani byli przeważnie uzbrojeni w szerokie miecze, które nie nadawały się zbytnio do walki na bliski dys­tans.Krasnoludy posługiwały się z wielką wprawą krótkimi toporami i młotami.Tomas ciął szeroko mieczem i na ziemię padło kilka ciał.Niesione przez Tsuranich pochodnie to przy­gasały, to buchały pełnym płomieniem, rzucając na ściany i strop tunelu wściekle tańczące cienie, tak że trudno było się połapać, kto wróg, a kto swój.Z tyłów oddziału wroga doszedł ich krzyk i Tsurani poczęli się wycofywać.Żołnierze z tarczami przedarli się do pierwsze­go szeregu, tworząc z nich ruchomą ścianę, ponad którą ich towarzysze razili nacierających ciosami miecza.Krasnoludy nie mogły podjeść na tyle blisko, aby skutecznie uderzać w przeciwnika.Przy każdym ataku ściana tarcz zatrzymywała się w miejscu, a spoza niej na nacierającego spadały ciosy mieczów.Wróg wycofywał się ku wyjściu krótkimi skokami.Tomas wysforował się do przodu.Mając miecz, sięgał do­statecznie daleko, aby razić tarczowników.Zwalił dwóch na ziemię, lecz ich miejsce zajęła błyskawicznie kolejna para.Parł do przodu, a Tsurani powoli się wycofywali.Dotarli do ogromnej sali wyrobiska, wchodząc do niej w naj­niżej położonym punkcie.Oddział Tsuranich popędził do środ­ka jaskini i błyskawicznie otoczył się ścianą tarcz.Krasnoludy zatrzymały się na chwilę, po czym przypuściły szturm.Tomas zauważył kątem oka niewielki ruch na jednej z wy­żej położonych półek skalnych.Chociaż w mrokach kopalni nie widział wyraźnie, jednak ogarnięty nagłym przeczuciem krzyknął na całe gardło: – Uwaga z tyłu!Większość Krasnoludów przedarła się już przez ścianę tarcz i była zbyt pochłonięta walką, aby zwracać na niego uwagę.Kilku z nich zatrzymało się i spojrzało w górę.Stojący przy boku chłopca Krasnolud wrzasnął: – Na gó­rze!Po ścianach jaskini spełzały, wlewając się do jej wnętrza, czarne kształty.Obok nich zbiegały po występach skalnych inne ludzkie postacie.Nad głowami rozbłysły światła.Żołnie­rze Tsuranich na wyższych poziomach jaskini otwierali zasło­nięte latarnie i zapalali pochodnie.Tomas zatrzymał się przerażony w pół kroku.Za plecami kilku ocalałych Tsuranich, na środku jaskini dostrzegł jakieś stwory wypełzające z każdego zakamarka jak mrówki opusz­czające mrowisko.Były zresztą do nich podobne.Różniły się tym, że mniej więcej od pasa w górę ich tułów wznosił się pionowo w górę, a podobne do ludzkich ramiona dzierżyły oręż.W ich owadzich twarzach dominowały ogromne, wieloźrenicowe oczy.Usta stworów do złudzenia przypominały ludzkie.Bestie poruszały się z niewiarygodną szybkością, atakując bły­skawicznymi wypadami.Zaskoczone ich widokiem Krasnoludy odpowiedziały, bez wahania ruszając do walki.Bitwa rozgorzała na nowo, przybierając na sile z minuty na minutę.Kilka razy Tomas walczył jednocześnie z dwoma przeciw­nikami, byli to Tsurani albo stwory.Bestie musiały być obda­rzone inteligencją.Walczyły w zorganizowany sposób i poro­zumiewały się okrzykami w języku Tsuranich.Tomas rozprawił się z kolejnym przeciwnikiem i przypad­kiem rzucił okiem w górę.Do jaskini wlewało się następne mrowie wojowników wroga.– Do mnie! Do mnie! – krzyknął i Krasnoludy, tnąc wściekle dookoła, zaczęły się przedzierać w jego stronę.Kiedy większość przedostała się do niego, komendę objął Dolgan.– Wycofywać się! Do tyłu! Jest ich zbyt dużo.Krasnoludy poczęły się wycofywać w stronę wylotu tunelu, którym nie tak dawno weszli do jaskini, aby schronić się w jego względnie bezpiecznym wnętrzu.W wąskim chodniku mieli przed sobą tylko kilku przeciwników i liczyli, że zgubią ich w labiryncie kopalni.Widząc, że Krasnoludy cofają się, żołnie­rze Tsuranich i ich sprzymierzeńcy przypuścili zmasowany atak.Tomas spostrzegł, że spora grupa stworów stanęła między nimi a drogą odwrotu.Rzucił się do przodu jak szalony, a z jego ust wydobył się przedziwny okrzyk wojenny, którego sam nie zro­zumiał.Złoty miecz śmignął niczym błyskawica w mroku i jed­na z bestii zwaliła się na kamienie z przeraźliwym skowytem.Druga zamierzyła się na niego szerokim mieczem.Odparował cios tarczą.Po takim uderzeniu ktoś słabszy miałby złamaną rękę, lecz nie bestia.Zanim echo uderzenia białą tarczą prze­brzmiało w jaskini, stwór cofnął się o krok i ciął znowu.Tomas ponownie przyjął uderzenie na tarczę.Zamachnął się mieczem znad głowy i ciął straszliwie w kark bestii, po­zbawiając ją głowy.Korpus zastygł na moment w bezruchu, po czym zwalił się ciężko na ziemię u jego stóp.Przeskoczył błyskawicznie nad ciałem i wylądował przed trzema nie spo­dziewającymi się ataku żołnierzami Tsuranich.Jeden z nich niósł dwie latarnie.Dwaj pozostali byli uzbrojeni.Zanim ten z latarniami zdążył rzucić je na ziemię, Tomas doskoczył do dwóch następnych i położył ich trupem dwoma cięciami mie­cza.Trzeci padł nieżywy w chwili, gdy usiłował wyciągnąć miecz z pochwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl