[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Ale i tak cię nastraszyłem” - myśl białego smoka zabarwiona była satysfakcją.„Niewielka sztuka” - wytknąłem mu.- „Jesteś dużo większy i silniejszy”.Był naprawdę duży.Nie jestem pewien, czy dałbym radę dosięgnąć jego barków, nawet gdybym stanął na palcach.„Nadal rosnę” - pochwalił się.Chciałem wiedzieć, ile ma lat, skoro nadal rósł.Ja też rosłem, a zacząłem piętnasty rok.Polizał łapę, machnął ogonem, zwlekając z odpowiedzią.„Dopiero osiemdziesiąt” - przyznał się, zawstydzony.Faktycznie, smarkacz.Skoro smoki żyją paręset lat, a może i dłużej.„Trochę się włóczę.W domu jest nudno, a ja lubię podrażnić ludzi.Są tacy śmieszni, gdy uciekają na łeb, na szyję.”Trochę się zezłościłem i postanowiłem dać mu małą lekcję.Tuż nad nim uformowałem wielką kulę lodowatej wody, która w następnej chwili efektownym wodospadem chlusnęła prosto na wymuskanego żartownisia.Wyprysnął w górę, jakby miał sprężyny we wszystkich czterech łapach.Zaczął miotać się na prawo i lewo, a po psychicznym „moście”, wciąż nas łączącym, pędziły wrażenia najwyższego zaskoczenia, obrzydzenia i odrazy.Smok otrząsał się raz po raz.Zdjąłem iluzję.Raptem stwierdził, że znów jest suchy.Obejrzał się podejrzliwie i jeszcze raz otrząsnął.Fala przeszła przez białe futro od głowy aż do koniuszka ogona jak tchnienie wiatru przez łan zboża.„To ty!” - jego myśl wybuchła mi w głowie.Sprężył się do skoku.Uniesiony w górę ogon kreślił spirale w powietrzu.Nagle wyschło mi w gardle.Wargi smoka drżały, uszy przyległy płasko do łba, a źrenice zwęziły się w cienkie kreski.Myśleliśmy do siebie beztrosko i zupełnie zapomniałem, że to jest jednak smok.I że w każdej chwili może zrobić mi krzywdę, powodowany zwykłym kaprysem.Wtem smok podskoczył, przewrócił się na grzbiet i zaczął wymachiwać łapami, całkiem jak rozbawione szczenię.„Świetny dowcip! Bardzo śmieszny żart! Jak to zrobiłeś?”Odwrócił się na brzuch, nie wstając wlepił we mnie ślepia.Uszy znów sterczały mu do góry.„Wiem.Jesteś magiem.Ale myślałem, że magowie są wielcy i groźni.”Tak, on naprawdę był jeszcze dzieckiem.„Co jeszcze umiesz zrobić?”Stworzyłem obraz gołębia, a wtedy łeb smoka błyskawicznie wyprysnął do przodu, szczęki jednym, ledwo zauważalnym ruchem zwarły się na iluzyjnym ptaku.Strasznie to mną wstrząsnęło.Nie zdawałem sobie sprawy, jak szybki może być smok.Atak trwał ułamek sekundy.Biały smok poruszył nosem i rozwarł paszczę.„Nie ma go.Nie zjadłem, a zniknął.”„Głuptas jesteś.To tylko obraz.Nie można go zjeść”.Był naprawdę bardzo zainteresowany moim talentem.Dla zabawy przywołałem jego bliźniaka.Fałszywy smok powtarzał każdy ruch prawdziwego.Smoczy szczeniak bawił się znakomicie, pozując przed niby lustrem, toteż zdziwiłem się, gdy nagle porzucił te igraszki.Usiadł, prosto składając skrzydła i wysłał myśl bez żadnych ogródek:„Ty nie słyszysz.Zauważyłem to od razu.”Odwróciłem głowę, ale myśli smoka nadal do niej docierały.„To dla ciebie duży kłopot, prawda?”„Duży.”„Jak duży?”W ten sposób, krok po kroczku, wyciągnął ze mnie całą historię.Siedząc tak, spokojnie, z długą szyją wygiętą we wdzięczny łuk, z łapami owiniętymi ogonem, zadając inteligentne pytania, wydal mi się jednak starszy, poważniejszy, zupełnie dorosły.Gdy dowiedział się wszystkiego, zerwał kontakt.Poczułem się, jakby coś mi zabrano.Porozumienie przez psychiczny most było tak proste i przyjemne.Zastanowiłem się, czy po prostu nie odejść.Może znudził się mną.Co ja właściwie wiem o smokach? Wstałem, z przykrością stwierdzając, że ubranie przyschło do skaleczeń.Smok rozmyślał o czymś głęboko.„Zaczekaj!” - polecenie było tak gwałtowne, że zatrzymało mnie lepiej niż arkan zarzucony na szyję.„Lubię cię.Chcę coś dla ciebie zrobić, coś ci dać.” Podarunek? Co prawda, istnieją plotki o smoczych skarbach, ale sam wiesz, Płowy, ile w nich jest prawdy.Kiedyś, jako mały chłopczyk, zapadłem się w muł na brzegu rzeki prawie po pas.Kiedy wyciągano mnie z tej pułapki, miałem przez moment wrażenie, że rozciągam się jak mokry rzemień.Głowa i nogi tkwiące w zdradliwej mazi oddalały się od siebie w dziwny, niebezpieczny sposób.Teraz ogarnęło mnie to samo uczucie.Wrażenie, że część mego „ja” jest gdzieś niemiłosiernie ciągnięta [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl