[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic się nie stało - zawołał kelner obsługujący innych gości.Ale on już nie słuchał.Podniósł się z miejsca, chwycił mnie za włosy i pocałował.Przyciągnęłam go do siebie z całych sił.Wgry­złam się w jego wargi i czułam jego język w moich ustach.Był to pocałunek, na który od dawna cze­kałam, zrodzony u brzegu rzek naszego dzieciń­stwa, kiedy oboje nie wiedzieliśmy, czym jest miłość.Pocałunek, który unosił się nad nami, gdy do­rastaliśmy, pocałunek, który przemierzył świat ze wspomnieniem zgubionego medalika, pocałunek, który krył się między kartkami książek wertowa­nych przed egzaminem konkursowym.Pocałunek, który tyle razy się zgubił i dopiero dziś się odna­lazł.W tym krótkim pocałunku kryły się długie la­ta poszukiwań, rozczarowań, złudnych marzeń.Oddałam mu jego pocałunek z tą samą siłą.Nieliczni goście na sali musieli nas obserwować i widzieli jedynie zwykły pocałunek.Nie mieli po­jęcia, że ta chwila była kwintesencją całego moje­go życia, życia kogoś, kto nie traci nadziei, marzy i szuka własnej drogi pod słońcem.W tym jednym pocałunku odżyły wszystkie chwile szczęścia, których w życiu zaznałam.Rozebrał mnie i wszedł we mnie.Czułam jego siłę, jego lęk, jego pożądanie.Sprawiał mi lekki ból, ale to nie miało znaczenia.Podobnie jak nie miała znaczenia rozkosz, jakiej doznawałam w tej chwili.Tuliłam do siebie jego głowę i wsłuchiwa­łam się w jego przyśpieszony oddech, dziękując Bogu za to, że był teraz we mnie i dawał mi poczu­cie, jakby to się działo po raz pierwszy w życiu.Kochaliśmy się całą noc, a miłość przeplatała się ze snem i jawą.Czułam go w swoim ciele i obej­mowałam go z całych sił, jakbym za wszelką cenę chciała się upewnić, że to wszystko prawda i nie dopuścić, by zniknął we mgle jak ci błędni rycerze, którzy ongiś żyli w tym zamku, przemienionym dzisiaj na hotel.Kamienne mury zdawały się opowiadać historie dam, które, roniąc łzy, wyglądały całymi dniami przez okno - wierząc, że na horyzoncie pojawi się jakiś znak, bodaj cień nadziei.Przysięgłam sobie, że nigdy nie będę żyła jak one.I nigdy go nie utracę.Zostanie ze mną na do­bre i na złe, bo słyszałam głos Ducha Świętego, który przekonał mnie, że nie popełniam grzechu.Będę towarzyszką jego życia.Razem przetrze­my szlaki do lepszego świata.Będziemy mówić o Wielkiej Matce, będziemy walczyć u boku archa­nioła Michała, będziemy żyć niepokojem i rado­ścią pionierów.To wszystko powiedział mi głos Ducha Świętego, i zaufałam mu, gdyż-na nowo od­nalazłam wiarę.CZWARTEK 9 GRUDNIA 1993Obudziłam się w jego objęciach.Słońce dawno już wstało, a z pobliskiego kościoła dobiegało bi­cie dzwonów.Pocałował mnie na powitanie, jego dłonie pieściły moje ciało.- Musimy ruszać w drogę - powiedział.- Dzi­siaj kończą się wakacje i drogi z pewnością będą przepełnione.- Nie chcę wracać do Saragossy.Pojadę z tobą tam, dokąd musisz jechać.Wkrótce banki będą otwarte i podejmę pieniądze, by kupić sobie coś do ubrania.- Przecież powiedziałaś mi, że nie masz zbyt du­żo pieniędzy.- Jakoś sobie poradzę.Muszę stanowczo ze­rwać z przeszłością.Gdybym wróciła teraz do Saragossy, mogłabym na powrót stać się rozsądna, zająć się przygotowaniami do egzaminu i wytłu­maczyć sama sobie, że dwumiesięczna rozłąka z tobą jest czymś normalnym.A jeśli powiodłoby mi się na egzaminach, nie zechciałabym już opu­ścić Saragossy.Absolutnie nie mogę tam wrócić.Muszę spalić wszystkie mosty między sobą i tam­tą kobietą, którą niegdyś byłam.- Barcelona - powiedział jakby do siebie.- Co mówisz?- Nic.Ruszajmy w drogę.- Ale przecież masz jeszcze ten wykład.- Dopiero za dwa dni - odrzekł spokojnie, ale ton jego głosu wydał mi się osobliwy.- Pojedźmy przed siebie, dokądkolwiek.Nie mam najmniej­szej ochoty jechać prosto stąd do Barcelony.Wstałam z łóżka.Nie chciałam teraz roztrząsać żadnych problemów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl