[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciotka w popłochu cofnęła się wyżej na schody.Janeczka i Pawełek ukryli się w kącie, bo ojciec szalał po całym holu, nie bacząc na przeszkody.- Hu ha.!!! - wrzeszczał.- I hop sa są! I u ha ha! Ruszcie się! Wszystkie pary tańczą! Orkiestra, tusz!!! U ha ha!!!- Mój brat zwariował - orzekła z przekonaniem ciotka Monika.- Roman, uspokój się! Puść mnie! Dom się trzęsie, oszalałeś! Uspokój się w tej chwili - krzyczała zdyszana pani Krystyna.Dom drżał w posadach, pan Roman śpiewał, ryczał i tańczył dalej bez opamiętania.Na górze schodów ukazał się bezgranicznie zdumio­ny Rafał.- O, niech ja skonam! - powiedział w osłupieniu.- Co się tu dzie­je?!- Trzeba mu było nie dawać wszystkich na raz - szepnęła Janeczka w kącie.- Już mu to nie przejdzie - odszepnął z troską Pawełek.- Chyba trzeba go będzie związać.- Coś ty, przejdzie mu, jak zobaczy samochód.Pani Krystynie udało się wreszcie wyrwać z rąk szaleńca.Pan Ro­man rzucił się na swoje dzieci, dusząc je w uściskach.Rafał odważnie zszedł niżej.- Rozumiem z tego, że spotkało nas jakieś ekstra szczęście - po­wiedział z zainteresowaniem.- Wujek dostał nowy spadek?- Coś ty? - odparła z niesmakiem ciotka Monika, oglądając się na syna.- I z tego by się tak cieszył?Pani Krystyna, złapawszy oddech, przystąpiła z kolei do wyrywa­nia mężowi dzieci, obawiając się, że je podusi na śmierć.Ciotka Moni­ka, z daleka omijając brata, uciekła do łazienki.Rafał stał na scho­dach i z uciechą oglądał przedstawienie.Pan Roman opadł wreszcie z sił, dostał zadyszki, zaniechał ryków i tańców i zaczął zbierać swoje reduktorki, oglądając je i głaszcząc z czułością.Orgia w holu nieco przy­cichła.- Roman, przestań się tym wreszcie bawić, schowaj gdzieś i jedz śniadanie! - powiedziała stanowczo pani Krystyna, wychylając się z kuchni.- Już się robi późno!Pan Roman uspokoił się wprawdzie nieco, ale nadal prezentował stan euforii.- Możemy zaraz zrobić instalacje na górze, rozumiecie! - mówił z zachwytem.- Nie trzeba zmieniać przewodów, zamontuje się armatu­ry! Andrzej będzie mógł się wprowadzić, pozbędziemy się sąsiadów, zrobimy remont na dole! Wszystko się dopasuje, Boże wielki, żadnego prucia ścian.!!! Co za szczęście! Znalazłem już dla nich dwa mieszka­nia do wyboru, trzypokojowe, bardzo dobre.Trzeba się zaraz umówić na oględziny!- Może jednak najpierw jedźmy do pracy - zaproponowała ciotka Monika.- Obudziłeś co prawda wszystkich o wschodzie słońca, ale zdaje się, że już najwyższy czas.Późno się robi.Pani Krystyna energicznym gestem zgarnęła reduktorki ze stołu, schowała je do szuflady i wypchnęła swego męża za drzwi.Panu Ro­manowi udało się ocalić jeden reduktorek, który ukrył w kieszeni, chcąc przez cały dzień napawać się realną przyczyną swego szczęścia.Ciotka Monika popędzała ich niecierpliwie, Rafał użebrał podrzuce­nie go do szkoły.Wszyscy w głębi duszy zarazili się entuzjazmem pana Chabrowicza, byli mile ożywieni i rozradowani, widząc przed sobą upragniony koniec beznadziejnych udręk.Nareszcie zaświtała im kon­kretna nadzieja na doprowadzenie budynku do ludzkiego stanu!Jedna tylko babcia złowieszczo kręciła głową.- Od reduktorków ten dom jeszcze wcale nie przestanę się walić - mamrotała pod nosem, stojąc w drzwiach kuchni.- A z tą wstrętną babą wcale tak łatwo nie pójdzie.Wspomnicie moje słowa.11Wczesnym popołudniem Janeczka i Pawełek razem wracali ze szkoły.Do omówienia mieli bardzo ważne sprawy.Dom istotnie był dziwny, plątała się wokół niego zdumiewają­ca ilość podejrzanych indywiduów, uprawiających jakieś swoje tajem­nicze machinacje.Ktoś musiał się tym zająć, cała dorosła rodzina pre­zentowała karygodną lekkomyślność, interesując się wyłącznie głup­stwami w postaci różnych tam kranów, klepek, rur i tym podobnych drobiazgów, pozostawali zatem tylko oni sami.Sami musieli rozstrzy­gnąć jedyne naprawdą poważne kwestie.Powrót ze szkoły odbywał się dość ślamazarnie.Janeczka zbierała po drodze co ładniejsze złote i czerwone liście.Pawełek kopał przed sobą kamyk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl