[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mów tak.Kobieta potrzebuje obrońcy.Shay Tal, Vry - one nie są szczęśliwe.Shay Tal nigdy się nie uśmiechnie, nie widzisz tego? Na dokładkę jest stara.Ja bym się troszczył o ciebie i dał ci szczęście.O niczym innym nie marzę.Zapinając bluzę spuściła oczy na wymyślone przez siebie (ku zdumieniu kuśnierza) przetyczki, dzięki którym ubiór dawał się zakładać i zdejmować bez kłopotu.- Och, Laintalu Ayu, wiem, że jestem okropna.Sama siebie nie znoszę.Sama dobrze nie wiem, czego chcę.Mam ochotę roztopić się i popłynąć, jak ta cudowna woda.Kto wie, skąd przybywa, dokąd zmierza?.z samej toni ziemi, być może.Wszakże kocham cię na swój okropny sposób.Posłuchaj, zawrzemy umowę.- Przerwała manipulacje przy zapinkach i wyprostowana spoglądała na niego z góry, dłonie wsparłszy na biodrach.- Zrób coś wielkiego i niezwykłego, jedną rzecz, jeden czyn, a zostanę twoją żoną, na zawsze.Rozumiemy się? Jakiś wielki czyn, Laintalu Ayu - jeden wielki czyn, a jestem twoja.Zrobię wszystko, co zechcesz.Wstał i cofnął się o krok, wlepiwszy w nią oczy.- Wielki czyn? Jaki wielki czyn masz na myśli? Na prakamień, Oyre, dziwna z ciebie dziewczyna.Potrząsnęła mokrymi splotami włosów.- Gdybym ci powiedziała, wówczas nie byłby już wielki.Rozumiesz? Poza tym ja sama nie wiem, co mam na myśli.Rusz się, rób coś.Brzuch ci już rośnie, jakbyś był w ciąży.Stał bez ruchu, z kamienną twarzą.- Jak to jest: ja mówię, że cię kocham, a ty mi w zamian ubliżasz?- Mówisz mi - mam nadzieję - prawdę i ja ci mówię prawdę.Wcale nie chcę cię zranić.W gruncie rzeczy jestem delikatna.Po prostu obudziłeś we mnie licho, coś, o czym z nikim nie rozmawiałam.Pragnę.nie, nie umiem powiedzieć, po co mi to pragnienie.sławy.Zrób coś wielkiego, Laintalu Ayu, błagam cię, coś wielkiego, zanim się zestarzejemy.- Jak zabijanie fagorów?Niespodziewanie zaśmiała się z jakąś chrapliwą nutą, mrużąc oczy.Przez chwilę do złudzenia przypominała Aoza Roona.- Skoro tylko to potrafisz wymyślić.Pod warunkiem, że zabijesz ich milion.Zrobił głupią minę.- Mniemasz więc, że jesteś warta miliona fagorów?Oyre palnęła się żartobliwie w czoło, jakby puściły jej szleje.- To wszystko nie dla mnie, nie rozumiesz? Dla samego siebie.Dokonaj jednej wielkiej rzeczy dla swojego własnego dobra.Ugrzęźliśmy tu, mówiąc słowami Shay Tal, na podwórzu zagrody - spraw, aby to podwórze przynajmniej weszło do legendy.Znowu grunt zadrżał.- Do licha - rzekł.- Ziemia rusza się jak żywa.Wyrwani ze sprzeczki, zapomnieli o sobie.Bura ćma rozprzestrzeniała się z napowietrznych szańców, które zsiniały teraz w środkach i pożółkły na obrzeżach.W dokuczliwym upale stali pośród przygniatającej ciszy tyłem do siebie, rozglądając się wokoło.Kolejne już plaśnięcie sprawiło, że obrócili się ku sadzawce.Jej lustro szpeciły żółtawe pęcherze, które wypływały, rosły i pękały, mącąc brudem przejrzystą do niedawna toń.Bąble wydzielające smród zgniłych jaj dobywały się z głębin, coraz prędzej i coraz czarniejsze.Gęsta mgła wypełniła kotlinkę.Z wody strzeliła struga błota, rozpryskując się w powietrzu.Bryzgi mazistego ukropu chlapały i plamiły zieleń wszędzie wokoło.Przerażeni rzucili się do ucieczki, Oyre w stroju barwy nieba w pełni lata.W chwilę później sadzawkę wypełniła czarna bulgotliwa kipiel.Nim zdążyli dobiec do Oldorando, niebiosa rozwarły się i lunął deszcz, posępny i przejmujący zimnem.Na schodach Wielkiej Wieży usłyszeli z góry głosy, wśród których wybijał się głos Aoza Roona.Właśnie wrócili, on i jego kompania, Tanth Ein, Faralin Ferd i Elin Tal, krzepcy wojownicy i wytrawni łowcy co do jednego, zeszły się też ich kobiety, czyniąc zgiełk nad nowymi skórami mustangów i tylko Dol Sakil siedziała zasępiona z dala od wszystkich na okiennym parapecie, obojętna na zacinającą ulewę.W izbie był również Raynil Layan w idealnie suchym odzieniu; skręcał w palcach widlastą brodę i nerwowo strzelał oczami na prawo i lewo - nie odzywał się ani on sam, ani nikt do niego.Aoz Roon ledwo raczył zerknąć na swą nieślubną córkę, z miejsca naskakując na Laintala Aya.- Znów się urwałeś.- Na trochę, owszem.Przepraszam.Sprawdzałem naszą gotowość do obrony.Ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angela90.opx.pl